Z uśmiechem na twarzy spoglądałem prosto w oczy Reneesmee. Bardzo się cieszyłem. Przez chwilę oboje staliśmy nieruchomo wpatrując się w siebie. Pierwszy oprzytomniałem.
-Pójdę poinformować o tym Lunę.
-Dobrze :)
-Do zobaczenia później - podszedłem do Reneesmee i przytuliłem ją pyskiem.
-Pa Hidalgo :)
Odszedłem. Co chwile odwracałem się w stronę Reneesmee i uśmiechałem się do niej. Ona z wielkim uśmiechem na twarzy spoglądała w moją stronę. Nie mogłem uwierzyć, że odważyłem się jej o to spytać. Byłem najszczęśliwszym ogierem na świecie.
środa, 31 lipca 2013
Od Reneesmee - CD historii Hidalga
Zamurowało mnie. Nie mogłam w to uwierzyć
że sam Hidalgo poprosił mnie żeby została jego partnerką. Nie mogłam
myśleć w nieskończoność, wypadało coś powiedzieć.
-Ja..ja nie wiem co powiedzieć. Zawahałam się
-Wystarczy powiedzieć jedno słowo. Powiedział Hidalgo patrząc mi w oczy.
-Tak, zostanę twoją partnerką.
<Hodalgo? Reakcja :) ?>
-Ja..ja nie wiem co powiedzieć. Zawahałam się
-Wystarczy powiedzieć jedno słowo. Powiedział Hidalgo patrząc mi w oczy.
-Tak, zostanę twoją partnerką.
<Hodalgo? Reakcja :) ?>
Od Hidalgo do Reneesmee
Spacerowałem po naszym terytorium. Byłem trochę przygnębiony po całym tym zdarzeniu, które się wydarzyło. Zobaczyłem Reneesmee obok strumyka. Szybko do niej podbiegłem. Musiałem ją przeprosić, że nie przyszedłem.
-Reneesmee... - próbowałem zacząć.
-Nic ci nie jest ? Wszystko w porządku ? - zdziwiłem się.
-Tak. Wszystko w porządku. Wiesz... chciałem cię przeprosić za wtedy. Przepraszam że nie przyszedłem. Byliśmy umówieni... I... Skoro już tu jestem, to... Wiesz... Od samego początku mi się podobałaś. Nadal mi się podobasz. Zostaniesz moją partnerką ? - udało mi się to wykrztusić z siebie. Ulżyło mi...
<Reneesmee?>
-Reneesmee... - próbowałem zacząć.
-Nic ci nie jest ? Wszystko w porządku ? - zdziwiłem się.
-Tak. Wszystko w porządku. Wiesz... chciałem cię przeprosić za wtedy. Przepraszam że nie przyszedłem. Byliśmy umówieni... I... Skoro już tu jestem, to... Wiesz... Od samego początku mi się podobałaś. Nadal mi się podobasz. Zostaniesz moją partnerką ? - udało mi się to wykrztusić z siebie. Ulżyło mi...
<Reneesmee?>
Od Reneesmee
Patrzyłam jak Freckle i Luna biegną w tą samą stronę co Hidalgo
przedtem. Po chwili położyłam się pod wierzbą i zaczęłam płakać. Przez
głowę przelatywały różne myśli <On nie mógł tego zrobić><Nie
wyszedł poza teren>. Leżałam tak i patrzyłam na ptaki siedzące na
gałęziach. Przyglądały się mnie z zaciekawieniem. Uśmiechnęłam się do
nich. Po chwili zaczęły śpiewać.
Dzień był na ogół leniwy. Czekając tak na nic. Zasnęłam.
A kiedy się obudziłam nikogo nie było. Poszłam nad rzekę gdzie spotkałam Groma. Spojrzałam się na niego a on powstrzymał się by spytać się co się stało.
Dzień był na ogół leniwy. Czekając tak na nic. Zasnęłam.
A kiedy się obudziłam nikogo nie było. Poszłam nad rzekę gdzie spotkałam Groma. Spojrzałam się na niego a on powstrzymał się by spytać się co się stało.
Od Freckle
Nie długo trwało trafienie na trop Hidalga. Zawsze był pewny siebie, przez co mocno stąpał po ziemi. Znaleźliśmy jego ślady. Niestety. Nie cały czas szedł drogą, błotem lub czymś na czym zostawił ślady. Na szczęście Luna dobrze go znała. Wiedziała którędy mógł pójść. Znalazła ścieżkę, prowadzącą do jeziora. Po drugiej stronie jeziora była kolejna ścieżka, prowadząca do ubitej drogi. Ubita droga doprowadziła nas do małego miasteczka. Luna przez chwilę stała wryta. Przyglądała się, nasłuchiwała. Po chwili powiedziała że Hidalga to nie ma. Idąc drogą z powrotem, zauważyliśmy ścieżkę. Pobiegliśmy nią. Prowadziła ona do jakiegoś domku. Obok niego była mała stodoła i zagroda. Z daleka było słychać rżenie Hidalga. Razem z Luną powoli i ostrożnie podeszliśmy do stodoły. Przez okno zauważyliśmy przywiązanego i zamkniętego Hidalga. Luna ostrożnie otworzyła drzwi. Ja wbiegłem do środka i próbowałem przegryźć lub zerwać liny z Hidalga. Luna stała na straży.
- Szybko ! Człowiek idzie ! - Luna wystraszona nas ostrzegła.
W tym samym czasie udało mi się zerwać liny. Całą trójką zaczęliśmy biec. W oddali było słychać krzyki człowieka. Wszyscy wróciliśmy na nasze terytorium.
- Szybko ! Człowiek idzie ! - Luna wystraszona nas ostrzegła.
W tym samym czasie udało mi się zerwać liny. Całą trójką zaczęliśmy biec. W oddali było słychać krzyki człowieka. Wszyscy wróciliśmy na nasze terytorium.
Od Luny do Reneesmee
-Witaj Reneesmee. Hidalgo nie przyjdzie. - mimo że byłam bardzo zdenerwowana, próbowałam powiedzieć te słowa spokojnie.
- Coś się stało ? Dlaczego nie przyjdzie ? - Reneesmee spoglądała na mnie i Freckle stojącego za mną.
- Po prostu nie przyjdzie.
- A...ale...
- Freckle ! Idziemy ! - krzyknęłam na niego i poszłam przed siebie.
- Ej ! Dlaczego mi nie powiedzie ?! O co chodzi ?! Co się stało ?! Co jest nie tak ?! - Reneesmee rozzłościła się i zaczęła krzyczeć.
- Powiedziałam że to nie twoja sprawa ! Zajmij się sobą ! Zrób coś pożytecznego !
Rozzłoszczona i zdenerwowana jeszcze bardziej niż wcześniej zaczęłam galopować, a Freckle za mną.
Razem z Freckle poszliśmy szukać Hidalga. Wiedziałam, że złamał mój zakaz. Byłam na niego zła, ale martwiłam się kiedy długo nie wracał. Obawiałam się jednego - ludzi. Bałam się że poszedł za daleko. Że go złapali. Mam nadzieję, że nic poważnego mu się nie stało...
- Coś się stało ? Dlaczego nie przyjdzie ? - Reneesmee spoglądała na mnie i Freckle stojącego za mną.
- Po prostu nie przyjdzie.
- A...ale...
- Freckle ! Idziemy ! - krzyknęłam na niego i poszłam przed siebie.
- Ej ! Dlaczego mi nie powiedzie ?! O co chodzi ?! Co się stało ?! Co jest nie tak ?! - Reneesmee rozzłościła się i zaczęła krzyczeć.
- Powiedziałam że to nie twoja sprawa ! Zajmij się sobą ! Zrób coś pożytecznego !
Rozzłoszczona i zdenerwowana jeszcze bardziej niż wcześniej zaczęłam galopować, a Freckle za mną.
Razem z Freckle poszliśmy szukać Hidalga. Wiedziałam, że złamał mój zakaz. Byłam na niego zła, ale martwiłam się kiedy długo nie wracał. Obawiałam się jednego - ludzi. Bałam się że poszedł za daleko. Że go złapali. Mam nadzieję, że nic poważnego mu się nie stało...
Od Reneesmee do Hidalgo
Wydawało mi się to dziwne, widocznie
spieszył się gdzieś. Nie chciałam mu przeszkadzać więc zawróciłam na
polane. Znalazłam świeżą trawkę, zjadłam ją i położyłam się na słońcu
zamyślona. <Dokąd mógł się tak spieszyć? Może na zwiady. Sama nie
wiem, nie będę się wtrącać> Myślałam se. W końcu nadeszło południe.
Otrzepałam się i ruszyłam w stronę wierzby. Położyłam się pod nią i
czekałam.
<Hidalgo?>
<Hidalgo?>
Od Hidalgo - CD historii Reneesmee
Biegnąc zobaczyłem że Reneesmee podąża za mną. Zwolniłem.
-Witaj Reneesmee! Widzę że już wstałaś. Co u ciebie słychać ?
-Hej. Tak, niedawno się obudziłam. U mnie wszystko w porządku. Gdzie tak galopujesz ?
-A... tak tylko pobiegać. Lubię biegać. - Tak naprawdę skłamałem. Wcale nie przepadałem za bieganiem, a w szczególności rano. Chciałem zwiedzić tereny poza naszym terytorium. Luna zabroniła tam chodzić w pojedynkę. Mimo to chciałem tam pójść.
-Może pobiegam z tobą ?
-Nie. Może innym razem. Wiesz... muszę już iść. Do zobaczenia po południu przy wierzbie.
Natychmiast zacząłem biec, mając nadzieję że Reneesmee nie pobiegnie za mną.
-Witaj Reneesmee! Widzę że już wstałaś. Co u ciebie słychać ?
-Hej. Tak, niedawno się obudziłam. U mnie wszystko w porządku. Gdzie tak galopujesz ?
-A... tak tylko pobiegać. Lubię biegać. - Tak naprawdę skłamałem. Wcale nie przepadałem za bieganiem, a w szczególności rano. Chciałem zwiedzić tereny poza naszym terytorium. Luna zabroniła tam chodzić w pojedynkę. Mimo to chciałem tam pójść.
-Może pobiegam z tobą ?
-Nie. Może innym razem. Wiesz... muszę już iść. Do zobaczenia po południu przy wierzbie.
Natychmiast zacząłem biec, mając nadzieję że Reneesmee nie pobiegnie za mną.
Od Reneesmee - CD historii Hidalgo
-Z miłą chęcią. Odparłam uśmiechając się
-To spotkajmy się przy samotnej wierzbie po południu. Co ty na to?
-Dobrze będę czekać.
Hidalgo uśmiechnął się i pobiegł przed siebie. A ja prze chwilę stała w miejscu i rozmyślałam. Kiedy już słońce zaczęło znikać sama pobiegłam, znalazłam sobie miękką kupkę trawy na której zasnęłam.
Nazajutrz wstałam wcześniej by coś zjeść. Gdy już dochodziłam do mojego ulubionego pastwiska natknęłam się na Hidalgo galopującego przed siebie.
<Hidalgo?>
-To spotkajmy się przy samotnej wierzbie po południu. Co ty na to?
-Dobrze będę czekać.
Hidalgo uśmiechnął się i pobiegł przed siebie. A ja prze chwilę stała w miejscu i rozmyślałam. Kiedy już słońce zaczęło znikać sama pobiegłam, znalazłam sobie miękką kupkę trawy na której zasnęłam.
Nazajutrz wstałam wcześniej by coś zjeść. Gdy już dochodziłam do mojego ulubionego pastwiska natknęłam się na Hidalgo galopującego przed siebie.
<Hidalgo?>
wtorek, 30 lipca 2013
Od Hidalgo - CD historii Reneesme
-Zwiedzałaś już całe nasze terytorium ?
-Tak... Nie... W sumie... Nie całe.
-Oprowadzę cię - uśmiechnąłem się do niej. Ona również odwzajemniła tym samym.
-Dziękuję. Jesteś bardzo miły.
-Opowiedz mi o sobie. Jak się tutaj znalazłaś ? Gdzie jest Twoja rodzina ? Co tutaj robisz ?
-To dość długa historia... - Reneesmee z niechęcią na twarzy wypowiedziała te słowa.
-Ja mam czas. Chcę posłuchać.
Chodząc w kółko i podziwiając piękne widoki Reneesmee opowiedziała mi szczegółowo swoją historię.
-Teraz Twoja kolej. Nie uważasz ?
-Nie :)
-Ej, ja powiedziałam ci o mnie. Teraz ty mi powiedz o sobie.
-Nie dzisiaj. Już się ściemnia. Może jutro ? Co ty na to ?
<Reneesmee?>
-Tak... Nie... W sumie... Nie całe.
-Oprowadzę cię - uśmiechnąłem się do niej. Ona również odwzajemniła tym samym.
-Dziękuję. Jesteś bardzo miły.
-Opowiedz mi o sobie. Jak się tutaj znalazłaś ? Gdzie jest Twoja rodzina ? Co tutaj robisz ?
-To dość długa historia... - Reneesmee z niechęcią na twarzy wypowiedziała te słowa.
-Ja mam czas. Chcę posłuchać.
Chodząc w kółko i podziwiając piękne widoki Reneesmee opowiedziała mi szczegółowo swoją historię.
-Teraz Twoja kolej. Nie uważasz ?
-Nie :)
-Ej, ja powiedziałam ci o mnie. Teraz ty mi powiedz o sobie.
-Nie dzisiaj. Już się ściemnia. Może jutro ? Co ty na to ?
<Reneesmee?>
Od Freckle - CD historii Reneesmee
-Miło mi cię poznać. Hidalgo miał rację mówiąc że jesteś piękną klaczą. - Reneesmee zrobiła minę jakby zobaczyła ducha.
-Hidalgo? Mówił coś o mnie?
-Tak. Mówił ... zaraz, zaraz. A co cię to tak ciekawi ? -Reneesmee zaczerwieniła się.
-Yh. No ... po prostu lubię wiedzieć co się o mnie mówi.
-Ta, jasne. Nie mam zamiaru się wtrącać, ale moim zdaniem pasujecie do siebie. Mówił że jesteś piękna, ale nie piękniejsza od Luny. - Reneesmee zrobiła dziwną minę - I w sumie nie mówił nic szczególnego. Takie tam pierdoły mamrotał pod nosem. Idź z nim pogadaj.
Uśmiechnąłem się i odszedłem.
-Hidalgo? Mówił coś o mnie?
-Tak. Mówił ... zaraz, zaraz. A co cię to tak ciekawi ? -Reneesmee zaczerwieniła się.
-Yh. No ... po prostu lubię wiedzieć co się o mnie mówi.
-Ta, jasne. Nie mam zamiaru się wtrącać, ale moim zdaniem pasujecie do siebie. Mówił że jesteś piękna, ale nie piękniejsza od Luny. - Reneesmee zrobiła dziwną minę - I w sumie nie mówił nic szczególnego. Takie tam pierdoły mamrotał pod nosem. Idź z nim pogadaj.
Uśmiechnąłem się i odszedłem.
Od Reneesmee do Hidalgo
Szłam wzdłuż strumienia, patrząc na ryby które tam żyły. Nagle usłyszałam wołający mnie głos.
-Reneesmee zaczekaj!
Odwróciłam się i zobaczyłam biegnącego w moją stronę Hidalgo. Trochę się na niego zapatrzyłam. Zanim się obejrzałam był już przy mnie.
-Wszystko gra?
-T...tak...wszystko dobrze. Odparłam przestraszona
-To dobrze. Może chcesz pobiegać ze mną? Spytał się mnie
-Tak z miłą chęcią. Odparłam
<<Hidalgo?>
-Reneesmee zaczekaj!
Odwróciłam się i zobaczyłam biegnącego w moją stronę Hidalgo. Trochę się na niego zapatrzyłam. Zanim się obejrzałam był już przy mnie.
-Wszystko gra?
-T...tak...wszystko dobrze. Odparłam przestraszona
-To dobrze. Może chcesz pobiegać ze mną? Spytał się mnie
-Tak z miłą chęcią. Odparłam
<<Hidalgo?>
Nowy członek stada - Grom
Imie: Grom
Płeć: Ogier ♂
Wiek: 2,3Lata
Cechy: Zwinny, zadziorny , przyjacielski ,
Stanowisko: Zwiadowca
Partner: Szuka
Rodzina: Zagineli.
Historia: Urodziłem się w przytulnej trawie na łące widziałem moją mamę i nagle ktoś założył mi coś na głowę, ale udało mi się wyrwać.
Właściciel: konwiktori
piątek, 26 lipca 2013
Od Reneesmee - Zadanie nr. 1
Wczesnym popołudniem chciałam się pójść napić. Kiedy dochodziłam do
celu, zauważyłam że Luna gdzieś biegnie. Postanowiłam wiedzieć co się
stanie. Szybko pobiegłam za nią.
-Lana gdzie się tak spieszysz? Spytałam
-Szukam kogoś kto mógł by okrążyć teren i sprawdzić czy nie ma intruzów. Tylko że nie mogę znaleźć chłopaków a ja mam dużo spraw na głowie.
-Ja mogę to zrobić. Odparłam z chęcią
-No nie wiem. A jak na wilki się natkniesz?
-Dam se radę. Idź załatw te sprawy a ja pobiegnę.
-Dziękuje. Rzekła Luna biegnąc dalej
Ruszyłam w drogę, pobiegłam wzdłuż rzeki bo wiedziałam że biegnie ona poprzez nasze terytorium. Nagle zatrzymałam się bo usłyszałam hałas dobiegający z krzaku. Zaniepokoiłam się, gdyż mógł być to wilk lub coś innego.
Zaczęłam się zbliżać, gdy nagle zza krzaków wyskoczył szaro-biały wilk. Odskoczyłam i stałam zamurowana, a wilk powoli zbliżał się do mnie. W końcu się otrząsnęłam i zaczęłam uciekać. Wilk był strasznie szybki i nie mogłam go zgubić. Nagle poczułam że złapał mnie z tylną nogę. Instynktownie kopnęłam tylnymi nogami. Wilk upadł a ja się zatrzymałam. Gdy wstał ja zaszarżowałam i przegoniłam go do granicy naszego terytorium. Wilk nawet się nie obejrzał.
Ja zaczęłam wracać, gdy nagle usłyszałam jak wołała mnie Luna.
-Nic ci nie jest? Kulejesz.
-Nic mi nie jest. Spotkałam wilka ale go przegoniłam.
-Dziękuje ci bardzo, ale nie musiałaś ryzykować.
-Dla stada zrobię wszystko.
-Lana gdzie się tak spieszysz? Spytałam
-Szukam kogoś kto mógł by okrążyć teren i sprawdzić czy nie ma intruzów. Tylko że nie mogę znaleźć chłopaków a ja mam dużo spraw na głowie.
-Ja mogę to zrobić. Odparłam z chęcią
-No nie wiem. A jak na wilki się natkniesz?
-Dam se radę. Idź załatw te sprawy a ja pobiegnę.
-Dziękuje. Rzekła Luna biegnąc dalej
Ruszyłam w drogę, pobiegłam wzdłuż rzeki bo wiedziałam że biegnie ona poprzez nasze terytorium. Nagle zatrzymałam się bo usłyszałam hałas dobiegający z krzaku. Zaniepokoiłam się, gdyż mógł być to wilk lub coś innego.
Zaczęłam się zbliżać, gdy nagle zza krzaków wyskoczył szaro-biały wilk. Odskoczyłam i stałam zamurowana, a wilk powoli zbliżał się do mnie. W końcu się otrząsnęłam i zaczęłam uciekać. Wilk był strasznie szybki i nie mogłam go zgubić. Nagle poczułam że złapał mnie z tylną nogę. Instynktownie kopnęłam tylnymi nogami. Wilk upadł a ja się zatrzymałam. Gdy wstał ja zaszarżowałam i przegoniłam go do granicy naszego terytorium. Wilk nawet się nie obejrzał.
Ja zaczęłam wracać, gdy nagle usłyszałam jak wołała mnie Luna.
-Nic ci nie jest? Kulejesz.
-Nic mi nie jest. Spotkałam wilka ale go przegoniłam.
-Dziękuje ci bardzo, ale nie musiałaś ryzykować.
-Dla stada zrobię wszystko.
Zadanie zaliczone
Nagroda : 10 KM
Od Reneesmee do Freckle
Kiedy bardziej oswoiłam się z nowym
stadem postanowiłam bardziej zapoznać się z końmi które należą do niego.
Luna mówiła mi o pewnym młodym ogierze, Freckle. Poszłam na łąkę, lecz
nie było go tam. W końcu poszłam nad rzekę. Tam zauważyłam białego
ogierka z czarnymi cętkami.
Podeszłam do niego.
-Cześć. To ty jesteś Freckle? Spytałam się.
-Tak. A ty jesteś Reneesmee, ta nowa klacz?.
-Tak, to ja.
<Freckle? Dokończysz?>
Podeszłam do niego.
-Cześć. To ty jesteś Freckle? Spytałam się.
-Tak. A ty jesteś Reneesmee, ta nowa klacz?.
-Tak, to ja.
<Freckle? Dokończysz?>
środa, 10 lipca 2013
Nieobecność
Od dnia 11.07.2013r do dnia 25.07.2013r będę nieobecna !
Mimo to, proszę aby opowiadania były do mnie wysyłane. Wstawię je na bloga po moim powrocie.
Proszę również, aby wszystkie nieobecności były do mnie zgłaszane.
Pozdrawiam i życzę miłych wakacji.
Monieq:* - Luna, Hidalgo.
Od Reneesmee
Urodziłam i wychowałam się w dzikim
stadzie koni. Moi rodzice dobrze prowadzili stado przez dobre 15 lat.
Kiedy w końcu przyszłam na świat wraz z moją siostrą Esmee, rodzice byli
szczęśliwi że ktoś zajmie ich miejsce. Nazwali mnie Rene od Wschodu a
siostrę Esmee od Zachodu.
Byliśmy szczęśliwą rodziną do czasu kiedy Esme nie powróciła ze spaceru. Rodzice nie mogli pozwolić aby też coś mi się stało. Wkrótce dostałam nowe imię Reneeesmee. Dzięki temu mogłam przejąć sama tron od rodziców. Dzień przed wydarzeniem moje stado zostało zaatakowane przez wilki, które zabiły całe moje stado. Ja jedyna przeżyłam. Uciekałam i uciekałam ciągle ścigana.
Nagle natknęłam się na czarną klacz miała na imię Luna, zaoferowała mi żebym dołączyła do jej stada, miałam być tam bezpieczna i tak jest.
Tak właśnie znalazłam się tu.
Byliśmy szczęśliwą rodziną do czasu kiedy Esme nie powróciła ze spaceru. Rodzice nie mogli pozwolić aby też coś mi się stało. Wkrótce dostałam nowe imię Reneeesmee. Dzięki temu mogłam przejąć sama tron od rodziców. Dzień przed wydarzeniem moje stado zostało zaatakowane przez wilki, które zabiły całe moje stado. Ja jedyna przeżyłam. Uciekałam i uciekałam ciągle ścigana.
Nagle natknęłam się na czarną klacz miała na imię Luna, zaoferowała mi żebym dołączyła do jej stada, miałam być tam bezpieczna i tak jest.
Tak właśnie znalazłam się tu.
wtorek, 9 lipca 2013
Od Hidalgo
Spacerowałem sobie wzdłuż strumyka słuchając pięknego śpiewu ptaków. Nagle zobaczyłem w oddali piękną, gniadą klacz.
- Luna ! - krzyknąłem do tarzającej się w trawie nieopodal Luny - Co to za klacz ?
- Ona ? To Reneesmee. Jest tu nowa.
- Reneesmee. Ładne imię.
- Ale właścicielka tego imienia jeszcze bardziej ! - Luna zaśmiała się, szarpnęła mnie za grzywę i zaczęła skakać obok mnie.
- Co ? Ja ? Niee... Wcale że nie...
- Zaprzeczasz że ona jest piękna ?
- Nie. Tego akurat nie...
- Ha ha ha ! Oj Hidalgo, Hidalgo. Zakochałeś się ! - po tych słowach Luna śmiejąc się pogalopowała przed siebie. Ja zostałem obok strumyka. Przyglądałem się z oddali Reneesmee...
- Luna ! - krzyknąłem do tarzającej się w trawie nieopodal Luny - Co to za klacz ?
- Ona ? To Reneesmee. Jest tu nowa.
- Reneesmee. Ładne imię.
- Ale właścicielka tego imienia jeszcze bardziej ! - Luna zaśmiała się, szarpnęła mnie za grzywę i zaczęła skakać obok mnie.
- Co ? Ja ? Niee... Wcale że nie...
- Zaprzeczasz że ona jest piękna ?
- Nie. Tego akurat nie...
- Ha ha ha ! Oj Hidalgo, Hidalgo. Zakochałeś się ! - po tych słowach Luna śmiejąc się pogalopowała przed siebie. Ja zostałem obok strumyka. Przyglądałem się z oddali Reneesmee...
Nowy członek stada - Reneesmee
Imię: Reneesmee
Płeć: Klacz ♀
Wiek: 3 lat
Cechy: pomocna, przyjacielska, mądra, wierna, lojalna, opiekuńcza, odpowiedzialna, szybka i zwinna, odważna
Stanowisko: - Chwilowo brak -
Partner: Zakochana w Hidalgo (nie okazuje tego)
Rodzina: siostra zaginęła, rodzice nie żyją
Historia: Wychowywała się w stadzie dzikich konie gdzie jej rodzice byli Przywódcami, miała również siostrę bliźniaczkę lecz pewnego dnia zaginęła. Dzień przed koronacją jej stado zostało zaatakowane i zabite przez wilki, a sama była ścigana przez lata. W końcu znalazła te stado, do którego została przyjęta.
Właściciel: KoniaraHadara
Płeć: Klacz ♀
Wiek: 3 lat
Cechy: pomocna, przyjacielska, mądra, wierna, lojalna, opiekuńcza, odpowiedzialna, szybka i zwinna, odważna
Stanowisko: - Chwilowo brak -
Partner: Zakochana w Hidalgo (nie okazuje tego)
Rodzina: siostra zaginęła, rodzice nie żyją
Historia: Wychowywała się w stadzie dzikich konie gdzie jej rodzice byli Przywódcami, miała również siostrę bliźniaczkę lecz pewnego dnia zaginęła. Dzień przed koronacją jej stado zostało zaatakowane i zabite przez wilki, a sama była ścigana przez lata. W końcu znalazła te stado, do którego została przyjęta.
Właściciel: KoniaraHadara
Od Luny
- Witaj Luno. Piękny mamy dzisiaj dzień. Co u ciebie słychać ?
- O, hej Hidalgo. Wybacz byłam zamyślona. Tak, racja, piękny mamy dzisiaj dzień. U mnie w porządku. A co ty porabiasz ?
- Tak się zastanawiałem... nie widziałaś gdzieś Straciatelli ?
- Straciatelli ? - Luna zaśmiała się i przecząco pokiwała głową.
- Szkoda. Chciałem z nim porozmawiać. Trudno. Poszukam go. Do zobaczenia później !
- Zaczekaj ! Przekazać mu coś jeśli znajdę go pierwsza ?
- Nie trzeba. Chciałem tylko pójść z nim pobiegać. Dzięki za chęci.
- Do zobaczenia.
Po tych słowach Hidalgo błyskawicznie pogalopował jak szalony przed siebie. Po około 10 minutach Hidalgo i Freckle przybiegli do Luny.
- Witaj Luno. - rzekł radośnie Freckle.
- Witajcie. A zatem udało ci się znaleźć Straciatellę ? - z uśmiechem na twarzy powiedziała Luna spoglądając na Hidalgo. On odwzajemnił jej uśmiech, ale nie wytrzymał i wybuchł śmiechem. Luna tak samo.
- Ej ! O co chodzi ? Jaka straciatella ? O czym wy mówicie ? - zdziwiony Freckle spoglądał na nich. Był bardzo zdziwiony i lekko przerażony, ponieważ bał się pomysłów Luny i Hidalga.
Pod wieczór wszyscy się rozdzielili i sprawdzili czy na ich terytorium wszystko jest w porządku. Po skończeniu obchodu wszyscy do siebie wrócili. Zaczęli rozmawiać o wszystkim i o niczym. Postanowili że następnego dnia zapuszczą się dalej i poszukają czy w okolicy nie ma innego stada.
- O, hej Hidalgo. Wybacz byłam zamyślona. Tak, racja, piękny mamy dzisiaj dzień. U mnie w porządku. A co ty porabiasz ?
- Tak się zastanawiałem... nie widziałaś gdzieś Straciatelli ?
- Straciatelli ? - Luna zaśmiała się i przecząco pokiwała głową.
- Szkoda. Chciałem z nim porozmawiać. Trudno. Poszukam go. Do zobaczenia później !
- Zaczekaj ! Przekazać mu coś jeśli znajdę go pierwsza ?
- Nie trzeba. Chciałem tylko pójść z nim pobiegać. Dzięki za chęci.
- Do zobaczenia.
Po tych słowach Hidalgo błyskawicznie pogalopował jak szalony przed siebie. Po około 10 minutach Hidalgo i Freckle przybiegli do Luny.
- Witaj Luno. - rzekł radośnie Freckle.
- Witajcie. A zatem udało ci się znaleźć Straciatellę ? - z uśmiechem na twarzy powiedziała Luna spoglądając na Hidalgo. On odwzajemnił jej uśmiech, ale nie wytrzymał i wybuchł śmiechem. Luna tak samo.
- Ej ! O co chodzi ? Jaka straciatella ? O czym wy mówicie ? - zdziwiony Freckle spoglądał na nich. Był bardzo zdziwiony i lekko przerażony, ponieważ bał się pomysłów Luny i Hidalga.
Pod wieczór wszyscy się rozdzielili i sprawdzili czy na ich terytorium wszystko jest w porządku. Po skończeniu obchodu wszyscy do siebie wrócili. Zaczęli rozmawiać o wszystkim i o niczym. Postanowili że następnego dnia zapuszczą się dalej i poszukają czy w okolicy nie ma innego stada.
Nowy członek stada - Freckle
Imię: Freckle
Płeć: Ogier
Wiek: 1 rok 8 miesięcy
Cechy: zabawny, przyjazny, szalony, "duże dziecko", kiedy trzeba jest poważny
Stanowisko: Zwiadowca
Partner: Szuka
Rodzina: Ojciec Nik, matka Sasza.
Historia: Żył w stadzie Galopujących Kopyt. Pewnego dnia ludzie znaleźli miejsce ich pobytu. Rzucili się w pogoń za nimi. W grupie było łatwo ich złapać. Alfa rozkazał rozbiec się stadu. Rozproszone stado rozdzieliło się. Każdy koń pobiegł w inną stronę. Freckle później próbował odnaleźć swoje stado, ale na próżno. Jeśli jakiś koń nie został złapany przez ludzi
Właściciel: Mośka
Płeć: Ogier
Wiek: 1 rok 8 miesięcy
Cechy: zabawny, przyjazny, szalony, "duże dziecko", kiedy trzeba jest poważny
Stanowisko: Zwiadowca
Partner: Szuka
Rodzina: Ojciec Nik, matka Sasza.
Historia: Żył w stadzie Galopujących Kopyt. Pewnego dnia ludzie znaleźli miejsce ich pobytu. Rzucili się w pogoń za nimi. W grupie było łatwo ich złapać. Alfa rozkazał rozbiec się stadu. Rozproszone stado rozdzieliło się. Każdy koń pobiegł w inną stronę. Freckle później próbował odnaleźć swoje stado, ale na próżno. Jeśli jakiś koń nie został złapany przez ludzi
Właściciel: Mośka
Od Hidalgo
Spacerowałem sobie dość długo. Zobaczyłem soczystą trawę i strumyk. Pomyślałem że to dobre miejsce na odpoczynek. Chciało mi się pić więc podszedłem do strumyka. Pijąc wodę podniosłem wzrok. Ujrzałem przed sobą piękną, karą klacz.
- Witaj - powiedziała - Mam na imię Luna. Co robisz tutaj sam? Gdzie Twoje stado? Co cię tu sprowadza?
- Yh. - zawstydziłem się. Zatkało mnie. Nie byłem zbyt rozmowy w stosunku do klaczy. - Cześć. Mam na imię Hidalgo. Ja... Szukałem jakiegoś stada do którego mógłbym dołączyć i ...
- Trafiłeś w dobre miejsce. - przerwała mi - Mam zaszczyt powitać cię w Stadzie Wolnych i Dzikich !
- Oh. Bardzo mi miło. Gdzie jest reszta stada?
- Reszta stada, tak? - zaśmiała się - W chwili obecnej stado liczy dwie osoby. Ja i ty. Chodź za mną. - pobiegłem za nią. Po drodze pokazała mi nasze terytorium. Opowiedziała o wszystkim. Ja również opowiedziałem jej moją historię. Cieszę się że właśnie tutaj chciałem odpocząć. Cieszę się że poznałem Lunę.
- Witaj - powiedziała - Mam na imię Luna. Co robisz tutaj sam? Gdzie Twoje stado? Co cię tu sprowadza?
- Yh. - zawstydziłem się. Zatkało mnie. Nie byłem zbyt rozmowy w stosunku do klaczy. - Cześć. Mam na imię Hidalgo. Ja... Szukałem jakiegoś stada do którego mógłbym dołączyć i ...
- Trafiłeś w dobre miejsce. - przerwała mi - Mam zaszczyt powitać cię w Stadzie Wolnych i Dzikich !
- Oh. Bardzo mi miło. Gdzie jest reszta stada?
- Reszta stada, tak? - zaśmiała się - W chwili obecnej stado liczy dwie osoby. Ja i ty. Chodź za mną. - pobiegłem za nią. Po drodze pokazała mi nasze terytorium. Opowiedziała o wszystkim. Ja również opowiedziałem jej moją historię. Cieszę się że właśnie tutaj chciałem odpocząć. Cieszę się że poznałem Lunę.
Nowy członek stada - Hidalgo
Imię: Hidalgo
Płeć: Ogier
Wiek: 3 lata
Cechy: spokojny, bardzo odważny, mądry, szybki, wytrzymały, lubi poznawać nowe osoby,odpowiedzialny
Stanowisko: Samiec Beta
Partner: Szuka podobnej do siebie, na stanowisko Bety.
Rodzina: Nie pamięta.
Historia: Jest dzikim mustangiem. Wychowywał się sam. Jego rodzice zostali złapani przez ludzi.
Właściciel: Monieq:*
poniedziałek, 8 lipca 2013
Od Luny - Początek
Było dość ciepło, ale duszno. Na niebie pojawiły się gęste chmury. Spokojny wiatr ucichł.
'Ah. Cisza przed burzą..' - pomyślała Luna spacerująca po okolicy. - 'Z cukru nie jestem. Nie rozpuszczę się'. Nie zwracając uwagi na brzydką pogodę ruszyła przed siebie. Niestety. Jej radość nie trwała zbyt długo. Nagle zerwał się porywisty wicher. Na niebie błyskały błyskawice i było słychać grzmoty. Z nieba zaczął padać ogromny deszcz. Luna się trochę przestraszyła, więc zaczęła galopować przed siebie, aby znaleźć bezpieczne schronienie. Po chwili galopu schowała się w małej jamie. Postanowiła przespać tę burzę. Nazajutrz obudziwszy się zauważyła że nie wie gdzie jest. Całe to miejsce wydawało się takie obce. Mimo to na jej pysku widoczny był uśmiech. Jak tu pięknie - westchnęła. Miejsce, w którym była było naprawdę przepiękne. Pobiegała chwilę w około. Gdy zapoznała się z terenem postanowiła zostać tu na dłużej...
Wolna i dzika - mówiła do siebie - Taaak... wolna i dzika. W tym miejscu powstanie Stado Wolnych i Dzikich ! Wiedz że nigdy nie byłam taka jak ty, mamo ! Jestem wolna i dzika !
Po tych słowach ruszyła galopem przed siebie.
'Ah. Cisza przed burzą..' - pomyślała Luna spacerująca po okolicy. - 'Z cukru nie jestem. Nie rozpuszczę się'. Nie zwracając uwagi na brzydką pogodę ruszyła przed siebie. Niestety. Jej radość nie trwała zbyt długo. Nagle zerwał się porywisty wicher. Na niebie błyskały błyskawice i było słychać grzmoty. Z nieba zaczął padać ogromny deszcz. Luna się trochę przestraszyła, więc zaczęła galopować przed siebie, aby znaleźć bezpieczne schronienie. Po chwili galopu schowała się w małej jamie. Postanowiła przespać tę burzę. Nazajutrz obudziwszy się zauważyła że nie wie gdzie jest. Całe to miejsce wydawało się takie obce. Mimo to na jej pysku widoczny był uśmiech. Jak tu pięknie - westchnęła. Miejsce, w którym była było naprawdę przepiękne. Pobiegała chwilę w około. Gdy zapoznała się z terenem postanowiła zostać tu na dłużej...
Wolna i dzika - mówiła do siebie - Taaak... wolna i dzika. W tym miejscu powstanie Stado Wolnych i Dzikich ! Wiedz że nigdy nie byłam taka jak ty, mamo ! Jestem wolna i dzika !
Po tych słowach ruszyła galopem przed siebie.
Subskrybuj:
Posty (Atom)