Patrzyłam jak Freckle i Luna biegną w tą samą stronę co Hidalgo
przedtem. Po chwili położyłam się pod wierzbą i zaczęłam płakać. Przez
głowę przelatywały różne myśli <On nie mógł tego zrobić><Nie
wyszedł poza teren>. Leżałam tak i patrzyłam na ptaki siedzące na
gałęziach. Przyglądały się mnie z zaciekawieniem. Uśmiechnęłam się do
nich. Po chwili zaczęły śpiewać.
Dzień był na ogół leniwy. Czekając tak na nic. Zasnęłam.
A kiedy się obudziłam nikogo nie było. Poszłam nad rzekę gdzie spotkałam
Groma. Spojrzałam się na niego a on powstrzymał się by spytać się co
się stało.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz