Było dość ciepło, ale duszno. Na niebie pojawiły się gęste chmury. Spokojny wiatr ucichł.
'Ah. Cisza przed burzą..' - pomyślała Luna spacerująca po okolicy. - 'Z cukru nie jestem. Nie rozpuszczę się'. Nie zwracając uwagi na brzydką pogodę ruszyła przed siebie. Niestety. Jej radość nie trwała zbyt długo. Nagle zerwał się porywisty wicher. Na niebie błyskały błyskawice i było słychać grzmoty. Z nieba zaczął padać ogromny deszcz. Luna się trochę przestraszyła, więc zaczęła galopować przed siebie, aby znaleźć bezpieczne schronienie. Po chwili galopu schowała się w małej jamie. Postanowiła przespać tę burzę. Nazajutrz obudziwszy się zauważyła że nie wie gdzie jest. Całe to miejsce wydawało się takie obce. Mimo to na jej pysku widoczny był uśmiech. Jak tu pięknie - westchnęła. Miejsce, w którym była było naprawdę przepiękne. Pobiegała chwilę w około. Gdy zapoznała się z terenem postanowiła zostać tu na dłużej...
Wolna i dzika - mówiła do siebie - Taaak... wolna i dzika. W tym miejscu powstanie Stado Wolnych i Dzikich ! Wiedz że nigdy nie byłam taka jak ty, mamo ! Jestem wolna i dzika !
Po tych słowach ruszyła galopem przed siebie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz