Spacerowałem sobie dość długo. Zobaczyłem soczystą trawę i strumyk. Pomyślałem że to dobre miejsce na odpoczynek. Chciało mi się pić więc podszedłem do strumyka. Pijąc wodę podniosłem wzrok. Ujrzałem przed sobą piękną, karą klacz.
- Witaj - powiedziała - Mam na imię Luna. Co robisz tutaj sam? Gdzie Twoje stado? Co cię tu sprowadza?
- Yh. - zawstydziłem się. Zatkało mnie. Nie byłem zbyt rozmowy w stosunku do klaczy. - Cześć. Mam na imię Hidalgo. Ja... Szukałem jakiegoś stada do którego mógłbym dołączyć i ...
- Trafiłeś w dobre miejsce. - przerwała mi - Mam zaszczyt powitać cię w Stadzie Wolnych i Dzikich !
- Oh. Bardzo mi miło. Gdzie jest reszta stada?
- Reszta stada, tak? - zaśmiała się - W chwili obecnej stado liczy dwie osoby. Ja i ty. Chodź za mną. - pobiegłem za nią. Po drodze pokazała mi nasze terytorium. Opowiedziała o wszystkim. Ja również opowiedziałem jej moją historię. Cieszę się że właśnie tutaj chciałem odpocząć. Cieszę się że poznałem Lunę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz