Niebieski - Dastan
Zielony - Hugo
Czerwony - Nadia
Czarny - Narrator
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Razem z Nadią odłączyłem się od stada krótko po tym jak zrobił to Hugo. Zostaliśmy złapani przez ludzi i zabrani do stadniny. Ludzie na niej byli inni. Przyjaźni, dobrzy. Nie chcieli zrobić nam nic złego. Na dodatek gdy zobaczyli jak się prezentujemy jeszcze bardziej nas polubili :P Jednak wkrótce potem, gdy dobrze się prezentowałem jakiś mężczyzna zaczął grozić moim właścicielom. Nie wiem o co dokładnie chodziło, ale wiem że chciał mnie kupić. Pewnej nocy obudzili mnie moi właściciele i zabrali mnie i Nadię na skraj lasu. Powiedzieli żebyśmy uciekali. Pognaliśmy przed siebie...
~~~~~~~~~~
Po odejściu od ludzi biegaliśmy to tu, to tam. Wkrótce, całkiem przypadkiem spotkaliśmy naszego dawnego przyjaciela - Huga...
- Strasznie się cieszymy, że cię spotkaliśmy. Dawno się nie widzieliśmy.
- Oj Nadia... przesadzasz. Przecież aż tak bardzo nie tęskniliśmy ;P
- Doprawdy ? Ja za wami w ogóle. ;P
- Co u ciebie słychać ? Działo się coś ciekawego ?
- W sumie to nie... Raczej nie.
- Akhm... w takim razie... eh... no... - oboje się na mnie popatrzyli jakby już teraz chcieli wiedzieć co mam zamiar powiedzieć. - Tak sobie pomyślałem... może tak jak kiedyś... znowu ... zostaniemy razem ?
- Hahaha !
- Ha ha ^^
- Podobno jestem oschły, a wszystkich rozbawiam ^^
- Masz rację mój dobry, ba ! Najlepszy przyjacielu. Masz na prawdę świetne poczucie humoru.
- Chodźmy się przejść :)
- Przejść ? Założę się, że ktoś z nas chce się ścigać :)
- Czyżbyś stawiał mi wyzwanie ?
- Nie. I tak z tobą nie wygram.
- Wygrasz. Ale nie w wyścigu. Każdy z nas ma w sobie to coś. Ja jestem szybki. Ty silny. A Nadia zabójczo piękna.
- Chyba zapomniałeś o jeszcze jednej osobie, której wśród nas brakuje.
- Więc ją znajdźmy !
~~~~~~~~~~
Po raz pierwszy od bardzo długiego czasu byłem bardzo szczęśliwy. Dastan i Nadia wypełnili pustkę w moim sercu, która powstała gdy odłączyłem się od stada. Mimo to, czułem że jeszcze zostało tam trochę wolnego miejsca. Nikt nie mógł go wypełnić poza jedną osobą... Luną.
~~~~~~~~~~
Nie musieliśmy długo szukać aby odnaleźć Lunę. Ona zawsze była tam gdzie powinna. No, może poza tym że nas zostawiła... ale to taki drobiazg.
Zatrzymaliśmy się przed wielkim jeziorem. Nachyliliśmy się aby się napoić. Za nami stała ogromna skarpa. Po chwili Nadia powiedziała abyśmy popatrzyli w dół. Na tafli jeziora ujrzeliśmy odbicie niebańskiej klaczy. Luna stanęła nad nami i się nam przyglądała.
- Pf.. sądziłam że więcej wysiłku włożycie w to, aby mnie znaleźć. Dlaczego tak długo musiałam na was czekać? - Luna ze łzami w oczach do nas podeszła.
- Więc wszystko wróciło do normy ? :) - zapytał Hugo
- Nie do końca. Tak się składa, że znajdujecie się na moim terytorium. Nie należycie do mojego stada, więc w każdej chwili możecie zostać stąd wygnani. Bez opcji powrotu - Luna zmieniła ton na bardzo poważny. - No, ale jako iż ja to ja, spodziewam się że już należycie do mojego stada. Chodźcie. Oprowadzę Was. W między czasie poznacie pozostałe konie.
Poszliśmy z Luną. Teraz serce Huga było pełne. Nadia odzyskała swoją najlepszą przyjaciółkę, a Dastanowi powróciła nadzieja na odzyskanie swojej pierwszej miłości...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz