wtorek, 13 sierpnia 2013

Od Hidalgo - CD historii Pielgrzyma

Biegłem najszybciej jak mogłem. Mimo że już nie mogłem. Nagle dobiegłem do naszego terytorium. Luna wybiegła mi na przeciw.
- Co się dzieje ?! - zapytała stanowczym, lecz nerwowym głosem.
- My... usłyszeliśmy jakiegoś źrebaka... tam byli ludzie... złapali ją... on ta pobiegł... ona chyba uciekła... ale on nie...
- Ah... co on narobił... :c
- Musimy mu pomóc ! - krzyknąłem do Luny stojącej przede mną ze spuszczoną głową.
- Najbezpieczniej dla wszystkich będzie czekanie do rana. Nie masz pojęcia ile niebezpieczeństw jest w tamtym lesie.
- Mamy go tam zostawić ?!
- ...
Stałem jak wryty patrząc na Lunę.
- Obudź wszystkich. Nikt nie może zostać sam. Idziemy wszyscy.
Pobiegłem do reszty stada. Kazałem im się zbierać. Wszyscy pobiegliśmy w miejsce gdzie był Hidalgo. Luna zobaczywszy ludzi stanęła jak wryta. Przez chwilę nie wiedziałem co było tego powodem. Po głowie przelatywały mi różne myśli. 'Boi się ich'. 'To jej właściciele'.
- O co chodzi ? - spytałem Lunę. Ona bez słowa podeszła bliżej. Zarżała głośno i stanęła dęba. Ludzie natychmiast się odwrócili. Luna przez chwilę rżała i szarpała się na wszystkie strony. Ludzie spojrzeli na Pielgrzyma i rozwiązali liny. Luna jeszcze przez chwilę stała niewzruszenie naprzeciw ludzi. Oni na przeciw Lunie. Jeden z nich chciał się do niej zbliżyć i ją pogłaskać po pysku ale ona odskoczyła na bok.
-Ah, tak... wracaj do swoich... - powiedział i machną ręką do drugiego, żeby już wracali.
Luna stała w miejscu jeszcze przez chwilę. W końcu powiedziała abyśmy wszyscy wracali do domu.
- Kim oni byli ?
- Co to miało znaczyć ?
- Kto to jest ?
- Znasz ich ?
- Jak to zrobiłaś ?
Wszyscy zadawali pytania Lunie, ale ona spokojnie szła ze zwieszoną głową. Nie odpowiadała na te pytania, ani nie mówiła nic innego. Wróciliśmy wszyscy na nasze terytorium. Luna spacerowała w kółko i co chwile spoglądała w gwieździste niebo lub na trawę pod kopytami...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz