Ocknęłem się rano a przy mnie leżała Luna, Aparatka i Hugo. Uśmiechnęłem
się do nich cieszyłem się że zainteresowało ich co się ze mną działo
miałem też nadzieje że nikomu nic się ni stało.
- Luna ? - zapytała śpiąco Aparatka
-Co? - Odpowiedziała z ziewem
-Chyba powinniśmy znaleść reszte.. - Powiedziałem.
- Ohh Pielgrzym denerwowałam się.. -Powiedziała znacząco Luna
- Nie miałaś o co .. To co idziemy ?
Ruszyliśmy kłusem w strone stada. Dość długo nam zajeło zbieranie całego
stada ale w końcu wszyscy zebraliśmy się jak zwyklę na naszej ulubionej
łące.
- Nic wam się nie stało ?
-Nie -Powiedzieli wszyscy .
-U nas przejeżdżali jeszcze kilka razy ludzie ale potem znikneli na górami-Powiedział Hidalgo.
Luna poszła odsapnąć nad strumyk.
-Luna ja.. chciałem cię za wszystko przeprosić ty sama powinnaś
podejmować decyzjie nie potrzebnie się wtrącałem.. -Opuściłem głowe na
dół.. i chciałem już odejść ale wtedy powiedziała Luna
-Nie gniewam się..
niedziela, 1 września 2013
piątek, 30 sierpnia 2013
Od Luny - CD histroii Pielgrzyma
Byłam strasznie zdenerwowana, rozzłoszczona. Nie wiedziałam co mam robić. Po chwili namysłu powiedziałam:
- Grom i Freckle. Krążcie wokoło naszego terytorium. Ludzie mogą tu wrócić. W razie czego, uciekajcie. Dastan i Nadia. Idźcie na wschód. Trzymajcie się razem. W razie niebezpieczeństwa uciekajcie. Hidalgo i Reneesmee. Idźcie na zachód. Trzymajcie się razem. W razie niebezpieczeństwa uciekajcie. Apartka i Hugo. Idziecie ze mną po Pielgrzyma. W najgorszym wypadku, uciekajcie. Każdy w inną stronę. Wtedy mamy większe szanse na ucieczkę. Jeśli doszłoby do takiej sytuacji, spotkamy się jutro w jaskini obok stawu.
- To nie poważne. Nie możemy iść wszyscy razem? - zapytał się Freckle.
- Nie. Idąc tam razem tylko pogorszylibyśmy swoją sytuację i zwiększyli ludziom szanse na złapanie nas.
- Ale... - zaczęła Reneesmee, ale jej przerwałam.
- Nie kwestionujcie moich poleceń, proszę. Nie mamy za wiele czasu ruszajcie.
Wszyscy poszli w wyznaczone im strony. Ja, Apartka i Hugo poszliśmy razem. Nie ciężko było tropić Pielgrzyma gdy zostawiał mocno odciśnięte ślady kopyt, i wlekły się za nim 2 ślady samochodu terenowego. Szliśmy dość długo.
- Jesteśmy coraz bliżej - powiedziała Apartka.
- Zejdźmy z drogi. Ludzie mogą tędy wracać. - odpowiedziałam.
Szliśmy między drzewami, krzewami i innymi podobnymi, aby zmniejszyć prawdopodobieństwo natrafienia na ludzi. Po dość długim czasie mieliśmy okazję zobaczyć samochód wracający tą samą drogą, którą przyjechał. Przed nami znajdowała się rzeka.
- Brr ! Ale ta woda jest zimna ! - burkną pod nosem Hugo.
- Nie przesadzaj. Musimy przez nią przejść - odpowiedziałam.
- Nie uważacie, że to jest nie rozsądne. Jesteśmy już daleko poza naszym terytorium. A na dodatek nie wiemy czy za rzeką jest jakieś inne stado. To niebezpieczne ! - powiedziała Apartka.
- Pielgrzym jest Twoim przyjacielem, prawda? - po moich słowach nastała cisza. Nikt już nic nie mówił.
Po woli rozglądaliśmy się wokoło. Nie było widać Pielgrzyma. Przeszliśmy jeszcze kawałek. Nagle Hugo machną do nas głową w kierunku dużej sosny. Leżał pod nią Pielgrzym. Był tak zmęczony, że nawet nie usłyszał jak podeszliśmy.
- Przynajmniej wiemy, że nic mu nie jest :) - uśmiechnęłam się.
- Zostaniemy tu na noc? On musi odpocząć. - zapytała Apartka.
- Zostaniemy. On, i my również musimy odpocząć.
Położyliśmy się obok Pielgrzyma. Ja przez dłuższą chwilę nie mogłam zasnąć. W końcu mi się udało.
< Ktokolwiek ? >
- Grom i Freckle. Krążcie wokoło naszego terytorium. Ludzie mogą tu wrócić. W razie czego, uciekajcie. Dastan i Nadia. Idźcie na wschód. Trzymajcie się razem. W razie niebezpieczeństwa uciekajcie. Hidalgo i Reneesmee. Idźcie na zachód. Trzymajcie się razem. W razie niebezpieczeństwa uciekajcie. Apartka i Hugo. Idziecie ze mną po Pielgrzyma. W najgorszym wypadku, uciekajcie. Każdy w inną stronę. Wtedy mamy większe szanse na ucieczkę. Jeśli doszłoby do takiej sytuacji, spotkamy się jutro w jaskini obok stawu.
- To nie poważne. Nie możemy iść wszyscy razem? - zapytał się Freckle.
- Nie. Idąc tam razem tylko pogorszylibyśmy swoją sytuację i zwiększyli ludziom szanse na złapanie nas.
- Ale... - zaczęła Reneesmee, ale jej przerwałam.
- Nie kwestionujcie moich poleceń, proszę. Nie mamy za wiele czasu ruszajcie.
Wszyscy poszli w wyznaczone im strony. Ja, Apartka i Hugo poszliśmy razem. Nie ciężko było tropić Pielgrzyma gdy zostawiał mocno odciśnięte ślady kopyt, i wlekły się za nim 2 ślady samochodu terenowego. Szliśmy dość długo.
- Jesteśmy coraz bliżej - powiedziała Apartka.
- Zejdźmy z drogi. Ludzie mogą tędy wracać. - odpowiedziałam.
Szliśmy między drzewami, krzewami i innymi podobnymi, aby zmniejszyć prawdopodobieństwo natrafienia na ludzi. Po dość długim czasie mieliśmy okazję zobaczyć samochód wracający tą samą drogą, którą przyjechał. Przed nami znajdowała się rzeka.
- Brr ! Ale ta woda jest zimna ! - burkną pod nosem Hugo.
- Nie przesadzaj. Musimy przez nią przejść - odpowiedziałam.
- Nie uważacie, że to jest nie rozsądne. Jesteśmy już daleko poza naszym terytorium. A na dodatek nie wiemy czy za rzeką jest jakieś inne stado. To niebezpieczne ! - powiedziała Apartka.
- Pielgrzym jest Twoim przyjacielem, prawda? - po moich słowach nastała cisza. Nikt już nic nie mówił.
Po woli rozglądaliśmy się wokoło. Nie było widać Pielgrzyma. Przeszliśmy jeszcze kawałek. Nagle Hugo machną do nas głową w kierunku dużej sosny. Leżał pod nią Pielgrzym. Był tak zmęczony, że nawet nie usłyszał jak podeszliśmy.
- Przynajmniej wiemy, że nic mu nie jest :) - uśmiechnęłam się.
- Zostaniemy tu na noc? On musi odpocząć. - zapytała Apartka.
- Zostaniemy. On, i my również musimy odpocząć.
Położyliśmy się obok Pielgrzyma. Ja przez dłuższą chwilę nie mogłam zasnąć. W końcu mi się udało.
< Ktokolwiek ? >
czwartek, 29 sierpnia 2013
wtorek, 27 sierpnia 2013
Od Pielgrzyma - CD historii Luny
Wtedy wiedziałem że Luna się zesłościła.. ja chciałem dobrze ale jak
zwykle wszystko zawaliłem.. strasznie mnie to zabolało.. Gdy Luna leżała
z przyjaciółmi.. to wiedziałem że ja ich tutaj nie mam .. tylko Grom
był moim prawdziwym przyjacielem.. wszysy inni uważali mie .. za kogoś
innego.. W nocy podeszłem do Luny widząc że nie śpi..
-Luna
- Nie chce cię słuchać odejdź..
-Przepraszam.. jak sobie życzysz...
Odgalopowałem pod stary dąb.. był na wzniesieniu.. wiec widziałem złe tereny.. położyłem się wpatrując się jeszcze chwilę w gwiazdy..
-Luna ? nie sądzisz że to trochę nie poważne kłaść się tak daleko od stada? -zapytał Grom
-To jego sprawa .. -powiedziała zezłoszczona.
Po kilku godzinach usłyszałem jakieś odgłosy niedalego strumienia wybrałem się tam od razu.. po chwili Galopu w oddali ujżałem światło był to pojazd.. jechał w kierunku stada wiedziałem że musze biec i powiedzieć to Lunie.. ale ona i tak by mnie nie słuchała więc postanowiłem zwrócić ich uwage i odprowadzić ich od stada .. ruszyłem żwawym galopem i śmigłem przed samym pojazdem..
Wiedziałem że pochwili pojadą za mną i tak się stało .. Transport jechał coraz szybciej.. w oddali zobaczyłem Hidalga który jak zawsze o tej godzinie wybierał się na zwiady .. byłem może 1 km od stada/.
Miałem zamiar biec aż do rzeki.. i wtedy się przez nią przeprawić..
Moje nogi były już wyczerpane.. ale serce pełne energi..
W tym czasie Hidalgo pobiegł zawiadomić stado o Ludziach.. nic nie powiedział o Pielgrzymie.. dopiero po zapytaniu przez Groma " Gdzie jest Pielgrzym ?" wszystko opowiedział..
Czułem że byłem coraz bliżej rzeki..Nagle jednym susem wskoczyłem i przeprawiłem się przez rzekę.. stanąłem Ludzie wysiedli z auta.. i krzyczeli " ty przklęta habeto" " ty głupi mustangu wracaj tu zaraz"
Lecz nie miałem już siły wysłuchiwać im się szłem w strone urwisk.. wydawała mi się wtedy najbezpieczniejsza trasa.. lecz po kilku kilometrach byłem już tak zmęczony.. że położyłem się i zasnąłem..
< Luna/ Hidalgo / Reneesme/ Dastan / Grom ? >
-Luna
- Nie chce cię słuchać odejdź..
-Przepraszam.. jak sobie życzysz...
Odgalopowałem pod stary dąb.. był na wzniesieniu.. wiec widziałem złe tereny.. położyłem się wpatrując się jeszcze chwilę w gwiazdy..
-Luna ? nie sądzisz że to trochę nie poważne kłaść się tak daleko od stada? -zapytał Grom
-To jego sprawa .. -powiedziała zezłoszczona.
Po kilku godzinach usłyszałem jakieś odgłosy niedalego strumienia wybrałem się tam od razu.. po chwili Galopu w oddali ujżałem światło był to pojazd.. jechał w kierunku stada wiedziałem że musze biec i powiedzieć to Lunie.. ale ona i tak by mnie nie słuchała więc postanowiłem zwrócić ich uwage i odprowadzić ich od stada .. ruszyłem żwawym galopem i śmigłem przed samym pojazdem..
Wiedziałem że pochwili pojadą za mną i tak się stało .. Transport jechał coraz szybciej.. w oddali zobaczyłem Hidalga który jak zawsze o tej godzinie wybierał się na zwiady .. byłem może 1 km od stada/.
Miałem zamiar biec aż do rzeki.. i wtedy się przez nią przeprawić..
Moje nogi były już wyczerpane.. ale serce pełne energi..
W tym czasie Hidalgo pobiegł zawiadomić stado o Ludziach.. nic nie powiedział o Pielgrzymie.. dopiero po zapytaniu przez Groma " Gdzie jest Pielgrzym ?" wszystko opowiedział..
Czułem że byłem coraz bliżej rzeki..Nagle jednym susem wskoczyłem i przeprawiłem się przez rzekę.. stanąłem Ludzie wysiedli z auta.. i krzyczeli " ty przklęta habeto" " ty głupi mustangu wracaj tu zaraz"
Lecz nie miałem już siły wysłuchiwać im się szłem w strone urwisk.. wydawała mi się wtedy najbezpieczniejsza trasa.. lecz po kilku kilometrach byłem już tak zmęczony.. że położyłem się i zasnąłem..
< Luna/ Hidalgo / Reneesme/ Dastan / Grom ? >
poniedziałek, 26 sierpnia 2013
Od Luny - CD Pielgrzyma
-Wiesz?! Mam już ciebie dosyć ! Nie jesteś moją matką aby mnie niańczyć ! Potrafię o siebie zadbać, tak ?! Daj mi wreszcie święty spokój ! Nie mogę nic robić, bo co? Bo Pielgrzymek się we mnie zakochał, tak ?! Daruj sobie takie teksty ! Nie zapominaj, że jestem Alfą ! Może chcę sobie od ciebie odpocząć i zrobić wolne ! Nie interesuj się ! Z kim ? Gdzie ? Kiedy ? Po co ? Znajdź sobie kogoś innego do niańczenia ! - strasznie zdenerwowana i rozzłoszczona krzyczałam na całe gardło. Po chwili poczułam, że inne konie zebrały się wokół nas i przyglądały się mojej furii. Pielgrzym stał na przeciw mnie z posępną a za razem zdenerwowaną miną.
- ... - Pielgrzym chciał coś powiedzieć, ale mu przerwałam.
-Skończyłam z Tobą rozmawiać. - Odwróciłam się i zaczęłam iść. Nadia, Dastan, Hugo i Hidalgo zaczęli iść za mną. Reneesmee ruszyła za nimi. Tylko Grom i Apartka pozostali przy Pielgrzymie.
-Luna? ... - zaczął mówić Hidalgo.
-Wybacz, nie dzisiaj.
Dastan podbiegł do mnie i podparł moją głowę swoją. Zostałam odprowadzona przez przyjaciół na moje ulubione miejsce obok strumyka. Położyłam się na trawie. Pozostali położyli się obok mnie.
-Luna... - zaczęła nieśmiało Nadia.
-Jutro ;) - puściłam do niej oczko. Położyłam głowę na szyi Dastana.
Zasnęłam. Chciałam zapomnieć.
- ... - Pielgrzym chciał coś powiedzieć, ale mu przerwałam.
-Skończyłam z Tobą rozmawiać. - Odwróciłam się i zaczęłam iść. Nadia, Dastan, Hugo i Hidalgo zaczęli iść za mną. Reneesmee ruszyła za nimi. Tylko Grom i Apartka pozostali przy Pielgrzymie.
-Luna? ... - zaczął mówić Hidalgo.
-Wybacz, nie dzisiaj.
Dastan podbiegł do mnie i podparł moją głowę swoją. Zostałam odprowadzona przez przyjaciół na moje ulubione miejsce obok strumyka. Położyłam się na trawie. Pozostali położyli się obok mnie.
-Luna... - zaczęła nieśmiało Nadia.
-Jutro ;) - puściłam do niej oczko. Położyłam głowę na szyi Dastana.
Zasnęłam. Chciałam zapomnieć.
Ogłoszenie - Prośba - Spam
Hay. Mam do Was wszystkich wielką prośbę. Kliknijcie w ten link i zagłosujcie. Bardzo mi na tym zależy...
http://wonderlife.pl/konkurs/104/miss-mister-pieciolecia-wonderlife/7476/
Będę Wam bardzo wdzięczna ;)
http://wonderlife.pl/konkurs/104/miss-mister-pieciolecia-wonderlife/7476/
Będę Wam bardzo wdzięczna ;)
Pozdrawiam.
Monieq:* [ Luna ; Hidalgo ]
Od Pielgrzyma - CD historii Luny
Siedziałem i wylegowałem się w słońcu przez całe popołudnie aż do czasu
gdy Nadia spotkała się z Luną.. Podsłuchałem całej rozmowy.. Doszłem do
wniosku że nie mogę puścić je we dwie same .. jak coś się stanie z Luną
?? Jak złapią je ludzie ? Mój umysł nie dawał za wygraną .. poszedłem do
Luny żeby wszystko wyjaśnić
-Luna .. muszę cię o coś zapytać..-Powiedziałem spokojnym głosem a powaga nie schodziła mi z twarzy..
-Tak ? o co chodzi ?-zapytała zakko zdziwiona
-Nie pozole wam iść samym .. jest to bardzo ryzykowne.. nie chce żeby coś ci się stało.
-Nic mi nie będzie.. jestem już dorosła.. umiem podejmować decyzjie.
-ale ty nadal nie rozumiesz .. jeżeli coś ci się stanie to nie wybacze sobie tego.. Muszę być przy tobie..
- Ale ja idę z Nadią..
-Ona jest tak samo nieodpowiedzialna.. po co ten pomysł ? hmm ?
- Po to bo.. sama nie wiem.. -spuściła oczy
- A więc albo nie idzesz albo ja ide z wami
Luna spojżała na mnie ze złością i irytacjią jakby chciała powiedzieć "chyba jesteś nie powarzny sama wiem co mam robić!"
-Pamiętaj że cię kocham.. wiem że ty .. musisz.. nie ważne ale nie mogę zostawić cię bez opieki.
< Luna ? >
-Luna .. muszę cię o coś zapytać..-Powiedziałem spokojnym głosem a powaga nie schodziła mi z twarzy..
-Tak ? o co chodzi ?-zapytała zakko zdziwiona
-Nie pozole wam iść samym .. jest to bardzo ryzykowne.. nie chce żeby coś ci się stało.
-Nic mi nie będzie.. jestem już dorosła.. umiem podejmować decyzjie.
-ale ty nadal nie rozumiesz .. jeżeli coś ci się stanie to nie wybacze sobie tego.. Muszę być przy tobie..
- Ale ja idę z Nadią..
-Ona jest tak samo nieodpowiedzialna.. po co ten pomysł ? hmm ?
- Po to bo.. sama nie wiem.. -spuściła oczy
- A więc albo nie idzesz albo ja ide z wami
Luna spojżała na mnie ze złością i irytacjią jakby chciała powiedzieć "chyba jesteś nie powarzny sama wiem co mam robić!"
-Pamiętaj że cię kocham.. wiem że ty .. musisz.. nie ważne ale nie mogę zostawić cię bez opieki.
< Luna ? >
Od Luny do Nadii
Spacerowałam po naszym terytorium. Z radością przyglądałam się uśmiechom na twarzach moich przyjaciół. Nagle zauważyłam jak Nadia skubie sobie trawę. Podbiegłam do niej.
-Witajże wspaniała pani. Cóż sprowadza cię do swojej poddanej? - powiedziała Nadia, po czym obie wybuchłyśmy śmiechem.
-Idziemy gdzieś? - zapytałam.
-50km w jedną stronę. 3 dni nam zejdzie.
-Dokąd?
-Mijaliśmy wioskę. Była tam stadnina.
-Zaraz wracam :)
~~~~~~
Błyskawicznie podbiegłam do Hidalga i Reneesmee wygrzewających się w słońcu.
-Wybaczcie, że zakłócam Wasz odpoczynek, ale razem z Nadią musimy opuścić stado na około 3 dni. Nie będzie nas maxymalnie tydzień. Tak więc Wy - jako para beta zajmiecie się stadem pod moją nieobecność.
-Luna, co ty knujesz? - zapytał Hidalgo.
-Po prostu dbajcie o stado ^^ - uśmiechnęłam się i od razu wróciłam do Nadii.
~~~~~~
-Jak by co, to wszystko już załatwiłam. Kiedy?
-Dzisiaj w nocy ^^
-W nocy jest bardzo niebezpiecznie.
-Wiem, ale wtedy jest ciekawiej. :)
-Oh. Nic się nie zmieniłaś ;)
-Do zobaczenia Luno. - Nadia uśmiechnęła się i szybko pobiegła przed siebie.
< CD nastąpi... > < Luna ? / Nadia ? >
-Witajże wspaniała pani. Cóż sprowadza cię do swojej poddanej? - powiedziała Nadia, po czym obie wybuchłyśmy śmiechem.
-Idziemy gdzieś? - zapytałam.
-50km w jedną stronę. 3 dni nam zejdzie.
-Dokąd?
-Mijaliśmy wioskę. Była tam stadnina.
-Zaraz wracam :)
~~~~~~
Błyskawicznie podbiegłam do Hidalga i Reneesmee wygrzewających się w słońcu.
-Wybaczcie, że zakłócam Wasz odpoczynek, ale razem z Nadią musimy opuścić stado na około 3 dni. Nie będzie nas maxymalnie tydzień. Tak więc Wy - jako para beta zajmiecie się stadem pod moją nieobecność.
-Luna, co ty knujesz? - zapytał Hidalgo.
-Po prostu dbajcie o stado ^^ - uśmiechnęłam się i od razu wróciłam do Nadii.
~~~~~~
-Jak by co, to wszystko już załatwiłam. Kiedy?
-Dzisiaj w nocy ^^
-W nocy jest bardzo niebezpiecznie.
-Wiem, ale wtedy jest ciekawiej. :)
-Oh. Nic się nie zmieniłaś ;)
-Do zobaczenia Luno. - Nadia uśmiechnęła się i szybko pobiegła przed siebie.
< CD nastąpi... > < Luna ? / Nadia ? >
Od Groma do Luny
Jak zawsze w połódnie stałem przy strumieniu wpatrując się w Nadię.. Był
upalny dzień a wielki dąb ochładzał nam Grzbiety.. Całkiem przyjemnie.
-Oo ! Cześć Gromie! co tam u ciebie dawno cię nie widziałam.-Powiedziała Luna
-Ah.. nic.. Rozmawiałem z Pielgrzymem .. ja go namówiłem do tego żeby ci powiedział chcłopak męczył się od poznania cię.. aż przyszedł do mnie i się wyżalił .. to kazałem mu powiedzieć żebyś wiedziała.. Przepraszam
-To nie twoja wina.. widziałam jak się na mnie patrzy.. no ale muszę jeszcze pomyśleć..
-Wiem, mówił mi nie wie co ma ze sobą zrobić.. ale zmieńmy temat .. Jak tam Dastan ? Hugo ? jeszcze ich nie poznałem.. ale słyszałem już kilka słów..
- Tak to moi znajomi.. - Mówiąc to lekko się zaczerwieniła..
-dobra Luna muszę lecieć- Uśmiechnęłem się do niej przyjaźnie.
Pogalopowałem w strone pasącego się Pielgrzyma z nim najbardzej się zaprzyjaźniłęm
-Oo ! Cześć Gromie! co tam u ciebie dawno cię nie widziałam.-Powiedziała Luna
-Ah.. nic.. Rozmawiałem z Pielgrzymem .. ja go namówiłem do tego żeby ci powiedział chcłopak męczył się od poznania cię.. aż przyszedł do mnie i się wyżalił .. to kazałem mu powiedzieć żebyś wiedziała.. Przepraszam
-To nie twoja wina.. widziałam jak się na mnie patrzy.. no ale muszę jeszcze pomyśleć..
-Wiem, mówił mi nie wie co ma ze sobą zrobić.. ale zmieńmy temat .. Jak tam Dastan ? Hugo ? jeszcze ich nie poznałem.. ale słyszałem już kilka słów..
- Tak to moi znajomi.. - Mówiąc to lekko się zaczerwieniła..
-dobra Luna muszę lecieć- Uśmiechnęłem się do niej przyjaźnie.
Pogalopowałem w strone pasącego się Pielgrzyma z nim najbardzej się zaprzyjaźniłęm
niedziela, 25 sierpnia 2013
Od Pielgrzyma - Zadanie nr 2
-Pielgrzym ? I jak nie gniewasz się. ?- Zapytała Luna
- Nie wszystko wporządku musisz pomyśleć rozumiem .. potrzebujesz czasu jak ja,..
-Tak.. wiesz jest problem gdzieś w okolicach lasku świerkowego znajduje się stado .. Mógłbyś zabrać kogoś i pójść tam ?
-Jasne dla ciebie wszystko!-Odpowiedziałem i ruszyłem szczęśliwy
-Grom? pójdziesz ze mną zobaczyć to inne stado /?-zapytałem
-Tak jasne choćmy zanim się zciemni.
Wyruszyliśmy powoli w strone lasku.. Drzewa ochładzały nam grzbiety.. To był strasznie upalny wieczór..
-To tu koniec naszego terenu.. -Mówi Grom
-Tak trzeba jeszcze przeprawić się przez rzekę i tylko kawałem podbiegniemy galopem- Odpowiedziałem.
Powoli zamaczaliśmy się w chłodnej wodzie. kopyta łuskały się nam o dno a wir kręcił nami bezlitośnie.. przeszliśmy pez problemów na drugi brzeg..
-Szypko galopem!
pędziliśmy galopem aż do świerkowego lasku tam niestety czekały na nas wilki.. Watacha liczyła 6 samców.. Dwóch z nich rzuciło nam się do gardeł.. a reszta za nimi ..
-Grom uciekaj-Krzykłem czując jak wilk wgryza mi się z szyje..
Zaczęłem mocno szarpać głową ale wilk robił mi coraz większe rany , Grom po chwilki uderzył kopytami zrzucając jednego ze mnie..
Miałem jeszcze jednego na kłębie a trzeci gryzł mnie po nogach. Stanęłem dęba po czym ostro zarzuciłem zadem zrzucając przeciwnika.. a grom pokonał gryzącego nas po nogach..
Watacha uciekła..
-Grom !! Nic ci nie jest ?
- nie mam tylko małą rane na nogach .. Ale ty jesteś cały oraniony .. uratowałeś mi tyłek gdybyś nie krzyknoł uciekaj.. to chyba wszystkie rzuciły by się na nas/.. ale nie mogłem cię zostawić zabiłyby cię..
Z mojej szyi pociekła krew.. Powoli stępem udaliśmy się do"innego" stada. Były tam 3 klacze i 2 Ogiery..
- Czego tu szykacie! pasożyty!-krzyknoł jeden
-Witajcie jestem Pielgrzym. Pochodze z pobliskiego stada.. Przywódcą jest Luna to zwiadowca a ja jestem wojownikiem..
-Jestem Aster a to Irus jesteśmy braćmi ..
-Kiedy tu przyszliście. ?
-Jakoś dwa dni temu . Spodobała nam się świerza trawa.
-AHH ale nie macie zamiaru z nami walczyć..
-Nie..
-Dobrze .. Dziękuje za informacjie my musimy wracać..
-Do zobaczenia Pielgrzym .. Opatrzyj sobie rany są dosyć powarzne..
Wróciliśmy szybko do domu , po drodze nie było już rzadnych niespodzianek.
-Coś ty ze sobą zrobił!! -Zawołała Luna- Musimy szybko cię opatrzeć choć ze mną nad strumień
Poszliśmy powoli opowiedziałem o wszystkich zdarzeniach Lunie.
-Och ty.. Mogłeś zrobić sobie krzywde rany są poważne..
-Do .. się zagoi.. - Odpowiedziałem cicho..
- Nie wszystko wporządku musisz pomyśleć rozumiem .. potrzebujesz czasu jak ja,..
-Tak.. wiesz jest problem gdzieś w okolicach lasku świerkowego znajduje się stado .. Mógłbyś zabrać kogoś i pójść tam ?
-Jasne dla ciebie wszystko!-Odpowiedziałem i ruszyłem szczęśliwy
-Grom? pójdziesz ze mną zobaczyć to inne stado /?-zapytałem
-Tak jasne choćmy zanim się zciemni.
Wyruszyliśmy powoli w strone lasku.. Drzewa ochładzały nam grzbiety.. To był strasznie upalny wieczór..
-To tu koniec naszego terenu.. -Mówi Grom
-Tak trzeba jeszcze przeprawić się przez rzekę i tylko kawałem podbiegniemy galopem- Odpowiedziałem.
Powoli zamaczaliśmy się w chłodnej wodzie. kopyta łuskały się nam o dno a wir kręcił nami bezlitośnie.. przeszliśmy pez problemów na drugi brzeg..
-Szypko galopem!
pędziliśmy galopem aż do świerkowego lasku tam niestety czekały na nas wilki.. Watacha liczyła 6 samców.. Dwóch z nich rzuciło nam się do gardeł.. a reszta za nimi ..
-Grom uciekaj-Krzykłem czując jak wilk wgryza mi się z szyje..
Zaczęłem mocno szarpać głową ale wilk robił mi coraz większe rany , Grom po chwilki uderzył kopytami zrzucając jednego ze mnie..
Miałem jeszcze jednego na kłębie a trzeci gryzł mnie po nogach. Stanęłem dęba po czym ostro zarzuciłem zadem zrzucając przeciwnika.. a grom pokonał gryzącego nas po nogach..
Watacha uciekła..
-Grom !! Nic ci nie jest ?
- nie mam tylko małą rane na nogach .. Ale ty jesteś cały oraniony .. uratowałeś mi tyłek gdybyś nie krzyknoł uciekaj.. to chyba wszystkie rzuciły by się na nas/.. ale nie mogłem cię zostawić zabiłyby cię..
Z mojej szyi pociekła krew.. Powoli stępem udaliśmy się do"innego" stada. Były tam 3 klacze i 2 Ogiery..
- Czego tu szykacie! pasożyty!-krzyknoł jeden
-Witajcie jestem Pielgrzym. Pochodze z pobliskiego stada.. Przywódcą jest Luna to zwiadowca a ja jestem wojownikiem..
-Jestem Aster a to Irus jesteśmy braćmi ..
-Kiedy tu przyszliście. ?
-Jakoś dwa dni temu . Spodobała nam się świerza trawa.
-AHH ale nie macie zamiaru z nami walczyć..
-Nie..
-Dobrze .. Dziękuje za informacjie my musimy wracać..
-Do zobaczenia Pielgrzym .. Opatrzyj sobie rany są dosyć powarzne..
Wróciliśmy szybko do domu , po drodze nie było już rzadnych niespodzianek.
-Coś ty ze sobą zrobił!! -Zawołała Luna- Musimy szybko cię opatrzeć choć ze mną nad strumień
Poszliśmy powoli opowiedziałem o wszystkich zdarzeniach Lunie.
-Och ty.. Mogłeś zrobić sobie krzywde rany są poważne..
-Do .. się zagoi.. - Odpowiedziałem cicho..
Zadanie zaliczone
Nagroda dla Pielgrzyma: 30 KM
Nagroda dla Groma: 5 KM
Od Pielgrzyma - Zadanie nr 1
Leżałem jak zawsze pod moim ulubionym dębem. Nagle zobaczylem Galopującą Lunę.
-Luna cos się stało ?
-Tak usłyszałam niepokojące głosy w południowej części naszego terenu mógłybyś to sprawdzić ? sama nie mam czasu
-Jasne
Pogalopowałem w strone teretorium naszczęście nic się nie wydarzyło wróciłem i opowiedziałem o wszystkim Lunie ucieszyła się że nic nie czychało na nas
-Luna cos się stało ?
-Tak usłyszałam niepokojące głosy w południowej części naszego terenu mógłybyś to sprawdzić ? sama nie mam czasu
-Jasne
Pogalopowałem w strone teretorium naszczęście nic się nie wydarzyło wróciłem i opowiedziałem o wszystkim Lunie ucieszyła się że nic nie czychało na nas
Zadanie zaliczone
Nagroda: 10 KM
sobota, 24 sierpnia 2013
Od Reneesmee - CD historii Hidalgo
Zaskoczona tą wiadomością spojrzałam się na Hidalga, a po chwili się uśmiechnęłam.
-To co ty na to? Spytał się Hidalgo
Uśmiechnęłam się pod nosem.
-Oczywiście że się przyda.
<Hidalgo? Wiem mało>
-To co ty na to? Spytał się Hidalgo
Uśmiechnęłam się pod nosem.
-Oczywiście że się przyda.
<Hidalgo? Wiem mało>
Od Reneesmee - Zadanie nr 2
Leżałam sobie pod moim ulubionym drzewkiem gdy nagle usłyszałam głos
Luny i Hidalga. Szli sobie przy rzece a ich miny były poważne.
Postanowiłam spytać się ich co się stało. Otrzepałam się i pogalopowałam
ich stronę.
-Cześć wam coś się stało? Spytałam zmartwiona
Spojrzeli się na siebie a potem na mnie.
-Powiedzieć jej? Spytała się Luna Hidalga
Hidalgo pokiwał głową że tak
-Dostałam wieści od Groma że jakieś 30 km na wschód jest inne stado koni których nie znamy. A ja chciałam żeby Hidalgo poszedł sprawdzić czy nam nie zagrażają. Rzekła Luna poważnym głosem
-Mogę iść z tobą? Ploseee. Poprosiłam
-To może być niebezpieczne. Rzekł Hidalgo zmartwiony -Nie wybaczę sobie jeśli coś ci się stanie.
-A ja się załamie kiedy coś ci się stanie. Więc chcę z tobą pójść a najwyżej obronie cię.
Hidalgo spojrzał na Luna bezradnym spojrzeniem a ja pod nosem się uśmiechnęłam.
-No dobrze. Idziemy. Rzekł Hidalgo
Ruszyliśmy w stronę stada. Przez całą drogę biegliśmy w ciszy. Lekko mnie to przeraziło. Zrobiliśmy sobie przerwę aby odpocząć. Położyliśmy się a po chwili Hidalgo zasną.
Nagle poczułam nieznany mi zapach. Próbowałam obudzić śpiocha lecz słyszałam tylko
-Jeszcze 5 minut mamo.
Roześmiałam się cicho lecz ten zapach był coraz silniejszy.
Nagle w oddali zauważyłam jakąś sylwetkę, chyba konia galopującego w naszą stronę. A za nim było całe ich stado.
Wystraszyłam się i próbowałam jeszcze raz obudzić Hidalga.
-Wstawaj...jakieś konie biegną w naszą stronę. Powiedziałam szturchając go
Hidalgo natychmiast się podniósł i wpatrywał się w stado.
Chwile później podbiegł do nas pierwszy koń.
-Co tu robicie? Spytał się -To jest nasz teren.
Hidalgo nie mógł wypowiedzieć słowa. Patrzył się na potężnego ogiera który patrzył się na nas ze złością w oczach.
-Jesteśmy z sąsiedniego stada. Chcieliśmy zobaczyć czy przez przypadek nie jesteście zagrożeniem dla nas.
Ogier zaśmiał się. -Nie jesteśmy. Właśnie biegliśmy w waszą stronę by się tego samego przekonać.
Uśmiechnęłam się i szturchnęłam Hidalga by się ocknął.
-To my już będziemy wracać. Rzekłam do Hidalga -Do zobaczenia.
Stado zawróciło a ja z Hidalgiem ruszyliśmy w drogę powrotną.
Kiedy dotarliśmy znaleźliśmy zdenerwowaną Lunę. Ucieszyła się na nasz widok. Hidalgo wszystko jej opowiedział a sama mogła odetchnąć z ulgą...
-Cześć wam coś się stało? Spytałam zmartwiona
Spojrzeli się na siebie a potem na mnie.
-Powiedzieć jej? Spytała się Luna Hidalga
Hidalgo pokiwał głową że tak
-Dostałam wieści od Groma że jakieś 30 km na wschód jest inne stado koni których nie znamy. A ja chciałam żeby Hidalgo poszedł sprawdzić czy nam nie zagrażają. Rzekła Luna poważnym głosem
-Mogę iść z tobą? Ploseee. Poprosiłam
-To może być niebezpieczne. Rzekł Hidalgo zmartwiony -Nie wybaczę sobie jeśli coś ci się stanie.
-A ja się załamie kiedy coś ci się stanie. Więc chcę z tobą pójść a najwyżej obronie cię.
Hidalgo spojrzał na Luna bezradnym spojrzeniem a ja pod nosem się uśmiechnęłam.
-No dobrze. Idziemy. Rzekł Hidalgo
Ruszyliśmy w stronę stada. Przez całą drogę biegliśmy w ciszy. Lekko mnie to przeraziło. Zrobiliśmy sobie przerwę aby odpocząć. Położyliśmy się a po chwili Hidalgo zasną.
Nagle poczułam nieznany mi zapach. Próbowałam obudzić śpiocha lecz słyszałam tylko
-Jeszcze 5 minut mamo.
Roześmiałam się cicho lecz ten zapach był coraz silniejszy.
Nagle w oddali zauważyłam jakąś sylwetkę, chyba konia galopującego w naszą stronę. A za nim było całe ich stado.
Wystraszyłam się i próbowałam jeszcze raz obudzić Hidalga.
-Wstawaj...jakieś konie biegną w naszą stronę. Powiedziałam szturchając go
Hidalgo natychmiast się podniósł i wpatrywał się w stado.
Chwile później podbiegł do nas pierwszy koń.
-Co tu robicie? Spytał się -To jest nasz teren.
Hidalgo nie mógł wypowiedzieć słowa. Patrzył się na potężnego ogiera który patrzył się na nas ze złością w oczach.
-Jesteśmy z sąsiedniego stada. Chcieliśmy zobaczyć czy przez przypadek nie jesteście zagrożeniem dla nas.
Ogier zaśmiał się. -Nie jesteśmy. Właśnie biegliśmy w waszą stronę by się tego samego przekonać.
Uśmiechnęłam się i szturchnęłam Hidalga by się ocknął.
-To my już będziemy wracać. Rzekłam do Hidalga -Do zobaczenia.
Stado zawróciło a ja z Hidalgiem ruszyliśmy w drogę powrotną.
Kiedy dotarliśmy znaleźliśmy zdenerwowaną Lunę. Ucieszyła się na nasz widok. Hidalgo wszystko jej opowiedział a sama mogła odetchnąć z ulgą...
Od Hidalgo - Czarny Rynek
Spacerowałem zdenerwowany wzdłuż strumienia. Nagle zobaczyłem Reneesmee idącą razem z Hugo. Zdenerwowany powoli podszedłem.
-Cześć Hugo. Cześć Reneesmee. - powiedziałem.
-Cześć. Co taki smutny? - zapytała mnie z uśmiechem na twarzy Reneesmee.
-Yh. Hugo. Mam prośbę. Możesz na chwilę zostawić nas samych?
-Jasne. Do zobaczenia później ;) - Hugo uśmiechną się i błyskawicznie się oddalił. Reneesmee spojrzała na mnie zdziwiona.
-O co chodzi? Stało się coś? - zapytała.
-Chciałabym z tobą porozmawiać. No bo... wiesz... jesteśmy ze sobą już od pewnego czasu, no i ja tak się zastanawiałem... - położyłem przed nią Różdżkę Płodności - Jeśli nie masz nic przeciwko, to może nam się przydać. - Reneesmee popatrzyła na mnie.
<Reneesmee?>
-Cześć Hugo. Cześć Reneesmee. - powiedziałem.
-Cześć. Co taki smutny? - zapytała mnie z uśmiechem na twarzy Reneesmee.
-Yh. Hugo. Mam prośbę. Możesz na chwilę zostawić nas samych?
-Jasne. Do zobaczenia później ;) - Hugo uśmiechną się i błyskawicznie się oddalił. Reneesmee spojrzała na mnie zdziwiona.
-O co chodzi? Stało się coś? - zapytała.
-Chciałabym z tobą porozmawiać. No bo... wiesz... jesteśmy ze sobą już od pewnego czasu, no i ja tak się zastanawiałem... - położyłem przed nią Różdżkę Płodności - Jeśli nie masz nic przeciwko, to może nam się przydać. - Reneesmee popatrzyła na mnie.
<Reneesmee?>
Przedmiot: Różdżka Płodności
Cena: 50 KM
Saldo konta po zakupie: 50 KM
OGŁOSZENIE - ZADANIA
Witam serdecznie :3
Tak sobie pomyślałam, że może mi pomożecie ^^
Jako iż w Zadaniach na Końskie Monety, zadania są tylko dwa, może wy macie pomysły na kolejne zadania? Lub całkiem inne pomysły na zarabianie Końskich Monet? Może macie również pomysły na nowe przedmioty do Czarnego Rynku? A może przyszło Wam do głowy coś zupełnie innego, co mogłoby ulepszyć nasze stado?
Jeśli tak, to będę Wam bardzo wdzięczna za przysyłanie swoich pomysłów do mnie (Monieq:*).
Pozdrawiam i życzę miłej zabawy. Zarówno tutaj, jak i na howrse.pl :)
Tak sobie pomyślałam, że może mi pomożecie ^^
Jako iż w Zadaniach na Końskie Monety, zadania są tylko dwa, może wy macie pomysły na kolejne zadania? Lub całkiem inne pomysły na zarabianie Końskich Monet? Może macie również pomysły na nowe przedmioty do Czarnego Rynku? A może przyszło Wam do głowy coś zupełnie innego, co mogłoby ulepszyć nasze stado?
Jeśli tak, to będę Wam bardzo wdzięczna za przysyłanie swoich pomysłów do mnie (Monieq:*).
Pozdrawiam i życzę miłej zabawy. Zarówno tutaj, jak i na howrse.pl :)
- Monieq:* [ Luna ; Hidalgo ]
PS. Zapraszam również do dołączenia do Watahy Srebrnej Nocy. Baner z przeniesieniem na stronę znajduje się na mojej prezentacji.
Od Dastana - Zadnie nr 1
Przechodziłem spokojnie po terytorium. Nagle zobaczyłem Lunę wyglądającą na lekko zdenerwowaną. Podszedłem bliżej.
-Luna? Wszystko w porządku?
-Nie. Nie za bardzo. Chyba coś usłyszałam, ale nie mogę tego teraz sprawdzić.
-Ja to mogę zrobić.
-Oh. dziękuję. Zdawało mi się, że coś słyszę w południowej części terytorium, ale lepiej sprawdź całe terytorium.
-Jasne, nie ma sprawy.
Od razu poszedłem. Zacząłem od południowej granicy. Wszystko było w porządku. Zacząłem iść w stronę zachodniej. Tam też nic się nie działo. Na północnej i wschodniej również.
Wróciłem do centrum i poinformowałem o tym Lunę.
-Całe szczęście :) Dziękuję ci za pomoc. - Luna uśmiechnęła się szeroko.
Ja wróciłem do swoich zajęć.
-Luna? Wszystko w porządku?
-Nie. Nie za bardzo. Chyba coś usłyszałam, ale nie mogę tego teraz sprawdzić.
-Ja to mogę zrobić.
-Oh. dziękuję. Zdawało mi się, że coś słyszę w południowej części terytorium, ale lepiej sprawdź całe terytorium.
-Jasne, nie ma sprawy.
Od razu poszedłem. Zacząłem od południowej granicy. Wszystko było w porządku. Zacząłem iść w stronę zachodniej. Tam też nic się nie działo. Na północnej i wschodniej również.
Wróciłem do centrum i poinformowałem o tym Lunę.
-Całe szczęście :) Dziękuję ci za pomoc. - Luna uśmiechnęła się szeroko.
Ja wróciłem do swoich zajęć.
Zadanie zaliczone
Nagroda: 10 KM
Od Huga - CD historii Reneesmee
-Luna bardzo dużo mi o Tobie opowiadała. Ale nie miałem okazji poznać cię osobiście.
-Co o mnie mówiła? :) - Reneesmee zapytała z uśmiechem na twarzy.
-Większość rzeczy było dobre.
-"Większość" ? o.O
-Hahaha! Tobie o mnie nic jeszcze nie mówiła?
-Nie. Jeszcze nie miała okazji. Słyszałam tylko coś, że 3 konie dołączyły do stada.
-Zgadza się. Razem z Dastanem i Nadią należeliśmy do stada ojca Luny. Niestety Luna odeszła, jej ojciec też. Później stado zaczęło się rozpadać. My też odeszliśmy, ale w dwie różne strony. Dastan poszedł z Nadią. Ale na szczęście się znaleźliśmy, i trafiliśmy tutaj :)
-O. ciekawe. Właściwie, skoro byliście przyjaciółmi, to dlaczego nie odeszliście od stada razem, lub w nim wszyscy nie zostaliście.
-Eh. długa historia. Ojciec Luny był dzikim koniem, a jej matka była oswojona przez ludzi. Ojciec zabrał ją do stada. Matka nie chciała iść. Było całkiem dobrze, ale pewnej nocy Luna pokłóciła się z ojcem i uciekła. Sam nie wiem o co poszło. Rano gdy się obudziliśmy, jej już nie było. Jej ojciec się trochę załamał, więc odszedł. Stado wkrótce po tym zaczęło się rozpadać. Pewnego dnia ja i Dastan bardzo się pokłóciliśmy. Sam już nie pamiętam o co. Byliśmy tak zdenerwowani na siebie, że odszedłem od stada. On również, ale jako, że razem z Nadią są nierozłączni, ona poszła z nim. Niedawno na siebie wpadliśmy, i znaleźliśmy to stado :)
-Dastan i Nadia są parą?
-Nie. Są rodzeństwem. Ale naprawdę bardzo zżytym. Po śmierci ich rodziców nie odstępują od siebie na krok.
-Aha.
-A ty masz partnera?
-Tak. Mam. Jest nim Hidalgo.
-O. To fajnie. Już miałem okazję go poznać, i stwierdzam, że oboje do siebie pasujecie.
-Dziękuję :)
-No dobra. Już dużo czasu ci zająłem ;) A na dodatek nie poznałem wszystkich koni. Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy i porozmawiamy. Do zobaczenia :)
-Na razie!
Reneesmee i Hidalgo na prawdę byli bardzo fajnymi końmi. Bardzo do siebie pasowali. Gdyby się zastanowić dłużej, to Luna na prawdę miała szczęście. No i my oczywiście też :) Teraz wszyscy jesteśmy razem, a na dodatek są z nami również inne wspaniałe konie. :)
-Co o mnie mówiła? :) - Reneesmee zapytała z uśmiechem na twarzy.
-Większość rzeczy było dobre.
-"Większość" ? o.O
-Hahaha! Tobie o mnie nic jeszcze nie mówiła?
-Nie. Jeszcze nie miała okazji. Słyszałam tylko coś, że 3 konie dołączyły do stada.
-Zgadza się. Razem z Dastanem i Nadią należeliśmy do stada ojca Luny. Niestety Luna odeszła, jej ojciec też. Później stado zaczęło się rozpadać. My też odeszliśmy, ale w dwie różne strony. Dastan poszedł z Nadią. Ale na szczęście się znaleźliśmy, i trafiliśmy tutaj :)
-O. ciekawe. Właściwie, skoro byliście przyjaciółmi, to dlaczego nie odeszliście od stada razem, lub w nim wszyscy nie zostaliście.
-Eh. długa historia. Ojciec Luny był dzikim koniem, a jej matka była oswojona przez ludzi. Ojciec zabrał ją do stada. Matka nie chciała iść. Było całkiem dobrze, ale pewnej nocy Luna pokłóciła się z ojcem i uciekła. Sam nie wiem o co poszło. Rano gdy się obudziliśmy, jej już nie było. Jej ojciec się trochę załamał, więc odszedł. Stado wkrótce po tym zaczęło się rozpadać. Pewnego dnia ja i Dastan bardzo się pokłóciliśmy. Sam już nie pamiętam o co. Byliśmy tak zdenerwowani na siebie, że odszedłem od stada. On również, ale jako, że razem z Nadią są nierozłączni, ona poszła z nim. Niedawno na siebie wpadliśmy, i znaleźliśmy to stado :)
-Dastan i Nadia są parą?
-Nie. Są rodzeństwem. Ale naprawdę bardzo zżytym. Po śmierci ich rodziców nie odstępują od siebie na krok.
-Aha.
-A ty masz partnera?
-Tak. Mam. Jest nim Hidalgo.
-O. To fajnie. Już miałem okazję go poznać, i stwierdzam, że oboje do siebie pasujecie.
-Dziękuję :)
-No dobra. Już dużo czasu ci zająłem ;) A na dodatek nie poznałem wszystkich koni. Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy i porozmawiamy. Do zobaczenia :)
-Na razie!
Reneesmee i Hidalgo na prawdę byli bardzo fajnymi końmi. Bardzo do siebie pasowali. Gdyby się zastanowić dłużej, to Luna na prawdę miała szczęście. No i my oczywiście też :) Teraz wszyscy jesteśmy razem, a na dodatek są z nami również inne wspaniałe konie. :)
Od Reneesmee do Huga
Szłam polaną szukając choć skrawka cienia, był straszny upał a wokoło
same trawy i krzewy. Co za los. Wnet w oddali zauważyłam galopującego w
moją stronę ogiera, myślałam że to zwidy lecz nie. Podbiegł do mnie
-Cześć to ty jesteś Reneesmee? Spytał się mnie -Ja jestem Hugo.
-Tak, miło cię poznać. Odparłam -szukałeś mnie?
- Tak...chciałem cię poznać, dużo o tobie słyszałem.
-Na prawdę?
-Tak.
<Hugo? Tak nudno mi się zrobiło>
-Cześć to ty jesteś Reneesmee? Spytał się mnie -Ja jestem Hugo.
-Tak, miło cię poznać. Odparłam -szukałeś mnie?
- Tak...chciałem cię poznać, dużo o tobie słyszałem.
-Na prawdę?
-Tak.
<Hugo? Tak nudno mi się zrobiło>
piątek, 23 sierpnia 2013
Od Pielgrzyma - CD historii Luny
Bardzo przejełem się słowami Luny.. Choć w głębi duszy czułem że ją
potrzebuje.. Jestem zbyt dziecinny.. Okropieństwo usłyszeć takie słowa
od miłości...
- Powiedziałeś jej ? - spytał Grom
- Tak.. nie zgodziła się bo jestem zbyt dziecinny.. -powiedziałem z opuszczoną głową..
- Nie martw się daj jej trochę czasu niech ochłonie po tym wszystkim..
-Okey.. rozumiem.. ale gdy na nią patrze nie mogę się oprzeć jej urokowi..
- Mam dla ciebie zadanie widziałem w oddali dość dużą watachę wilków.. Może zbierzemy stado i pokonamy ich żebym ni musiał się bać o was w nocy..
- Ok.. na jakim to terenie pujde to sprawdzić.
-To niedaleko strumyka na wschodzie. - odetchnoł z ulgą uśmiechnął się do mnie i pobiegł w kierunku Luny.. Ona zaniepokoiła się słowami Groma.
Postanowiłem iść i to sprawdzić więc pobiegłem galopem w strone watachy.. Mijałem dęby i drzewka owocowe. zatrzymałem się na chcwilę żeby zjeść jabłko.. mmm przepyszne .. było tak słodkie jak moja Luna.. pomyślałem . - skradłem się powoli do watachy.. liczyło ich 8 .. nas było mało do walki.. a wilki były duże i silne..Pobiegłem spowrotem do stada i opowiedziałem o wszystkim Lunie.
-Dziękuje że to sprawdziłeś..- Powiedziała.
- Będziemy musieli coś z tym zrobić Grom boi się że podejdą BLIŻEJ.
- Spokojnie narazie nic nam nie grozi.. Nie obraziłeś się chyba.. za moją odpowiedź prawda ?
- yhm.. Nie.. -Ze spuszczoną głową odeszłem..
-Po prostu nie jestem jeszcze gotowa na związek.. - Odpowiedziała jeszcze po cichu..
- Powiedziałeś jej ? - spytał Grom
- Tak.. nie zgodziła się bo jestem zbyt dziecinny.. -powiedziałem z opuszczoną głową..
- Nie martw się daj jej trochę czasu niech ochłonie po tym wszystkim..
-Okey.. rozumiem.. ale gdy na nią patrze nie mogę się oprzeć jej urokowi..
- Mam dla ciebie zadanie widziałem w oddali dość dużą watachę wilków.. Może zbierzemy stado i pokonamy ich żebym ni musiał się bać o was w nocy..
- Ok.. na jakim to terenie pujde to sprawdzić.
-To niedaleko strumyka na wschodzie. - odetchnoł z ulgą uśmiechnął się do mnie i pobiegł w kierunku Luny.. Ona zaniepokoiła się słowami Groma.
Postanowiłem iść i to sprawdzić więc pobiegłem galopem w strone watachy.. Mijałem dęby i drzewka owocowe. zatrzymałem się na chcwilę żeby zjeść jabłko.. mmm przepyszne .. było tak słodkie jak moja Luna.. pomyślałem . - skradłem się powoli do watachy.. liczyło ich 8 .. nas było mało do walki.. a wilki były duże i silne..Pobiegłem spowrotem do stada i opowiedziałem o wszystkim Lunie.
-Dziękuje że to sprawdziłeś..- Powiedziała.
- Będziemy musieli coś z tym zrobić Grom boi się że podejdą BLIŻEJ.
- Spokojnie narazie nic nam nie grozi.. Nie obraziłeś się chyba.. za moją odpowiedź prawda ?
- yhm.. Nie.. -Ze spuszczoną głową odeszłem..
-Po prostu nie jestem jeszcze gotowa na związek.. - Odpowiedziała jeszcze po cichu..
czwartek, 22 sierpnia 2013
Od Luny - CD historii Pielgrzyma
Nie rozumiem dlaczego tak uważasz! - powiedziałam rozzłoszczona. - To, że Dastan jest moim przyjacielem nie oznacza, że mam z nim być! Powiedziałam, że nie jestem gotowa na związek! Zrozum to! Uważam że jesteś strasznie dziecinny i głupi sądząc, że tylko dlatego, że z tobą nie będę musisz odejść od stada! Lepiej się dobrze zastanów co zamierzasz zrobić! - rozzłoszczona nie dałam nic powiedzieć Pielgrzymowi. Błyskawicznie odwróciłam się od niego i zaczęłam iść. Jeszcze przez chwilę czułam, że Pielgrzym spoglądał na mnie ze spuszczoną głową. Prawdę mówiąc - wystraszyłam się. Bałam się, że Pielgrzym na prawdę odejdzie od stada. Że zrobi coś głupiego. Mimo to moje zdanie było ostateczne. Nie zmienię go.
Od Pielgrzyma - CD historii Luny
Moje
oczy powoli zapełniały się łzami.. czółem coś do Luny i nie mogłem tego
zmienić.. Lecz to ona zadecydowała.. Przekreśliła moje szanse.. *Muszę
chyba odejść* pomyślałem.. Ona.. napewno zostanie partnerką Dastana.. To
wtedy się załamie.. nie mogę do tego dopuścić żeby Luna to zobaczyła..
- Pielgrzym.. Nie obraziłeś się chyba na mnie ?- zapytała Luna. -Nie.. Rozumiem cię.. po prostu nie chcesz.. okey.- Odpowiedziałem cicho.. - Ale wydaje mi się że to koniec mnie w tym stadzie.. - Moje oczy padły ku dole ...- Bardzo cię kocham i chyba nie zniosę tego jak będziesz z kimś innym.. wiem .. bo jest Dastan.. podoba ci się Prawda..? - Dodałem. Lecz ona nie mówiąc nic przez chwilę zastygła ... wystraszyłem się i gdy podniosłem wzrok powiedziała do mnie.. <Luna ?> |
|
czwartek, 15 sierpnia 2013
Od Luny - CD historii Pielgrzyma
Bardzo zaskoczyło mnie to co powiedział do mnie Pielgrzym.
-Oh... Pielgrzym... ja... ja... Przepraszam, ale ja chyba nie jestem gotowa...
-Ah tak. rozumiem.
-Oh...nie zrozum mnie źle... ale ja po prostu... ja... wybacz, nie.
Pielgrzym ze spuszczoną głową oddalił się.
Ja z niechęcią poszłam do Nadii, Huga i Dastana. Strasznie przytłoczyła mnie ta sytuacja...
-Oh... Pielgrzym... ja... ja... Przepraszam, ale ja chyba nie jestem gotowa...
-Ah tak. rozumiem.
-Oh...nie zrozum mnie źle... ale ja po prostu... ja... wybacz, nie.
Pielgrzym ze spuszczoną głową oddalił się.
Ja z niechęcią poszłam do Nadii, Huga i Dastana. Strasznie przytłoczyła mnie ta sytuacja...
Od Pielgrzyma do Luny
-Luno? Musze co coś powiedzieć. Balem się wyznać ci to wszystko ... po prostu
- Tak powiedz wysłucham cie
-czy ... no... chcialabys zostac moja partnerka...
-yhm
(-luna-)???
- Tak powiedz wysłucham cie
-czy ... no... chcialabys zostac moja partnerka...
-yhm
(-luna-)???
wtorek, 13 sierpnia 2013
Od Dastana, Nadii i Huga
Niebieski - Dastan
Zielony - Hugo
Czerwony - Nadia
Czarny - Narrator
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Razem z Nadią odłączyłem się od stada krótko po tym jak zrobił to Hugo. Zostaliśmy złapani przez ludzi i zabrani do stadniny. Ludzie na niej byli inni. Przyjaźni, dobrzy. Nie chcieli zrobić nam nic złego. Na dodatek gdy zobaczyli jak się prezentujemy jeszcze bardziej nas polubili :P Jednak wkrótce potem, gdy dobrze się prezentowałem jakiś mężczyzna zaczął grozić moim właścicielom. Nie wiem o co dokładnie chodziło, ale wiem że chciał mnie kupić. Pewnej nocy obudzili mnie moi właściciele i zabrali mnie i Nadię na skraj lasu. Powiedzieli żebyśmy uciekali. Pognaliśmy przed siebie...
~~~~~~~~~~
Po odejściu od ludzi biegaliśmy to tu, to tam. Wkrótce, całkiem przypadkiem spotkaliśmy naszego dawnego przyjaciela - Huga...
- Strasznie się cieszymy, że cię spotkaliśmy. Dawno się nie widzieliśmy.
- Oj Nadia... przesadzasz. Przecież aż tak bardzo nie tęskniliśmy ;P
- Doprawdy ? Ja za wami w ogóle. ;P
- Co u ciebie słychać ? Działo się coś ciekawego ?
- W sumie to nie... Raczej nie.
- Akhm... w takim razie... eh... no... - oboje się na mnie popatrzyli jakby już teraz chcieli wiedzieć co mam zamiar powiedzieć. - Tak sobie pomyślałem... może tak jak kiedyś... znowu ... zostaniemy razem ?
- Hahaha !
- Ha ha ^^
- Podobno jestem oschły, a wszystkich rozbawiam ^^
- Masz rację mój dobry, ba ! Najlepszy przyjacielu. Masz na prawdę świetne poczucie humoru.
- Chodźmy się przejść :)
- Przejść ? Założę się, że ktoś z nas chce się ścigać :)
- Czyżbyś stawiał mi wyzwanie ?
- Nie. I tak z tobą nie wygram.
- Wygrasz. Ale nie w wyścigu. Każdy z nas ma w sobie to coś. Ja jestem szybki. Ty silny. A Nadia zabójczo piękna.
- Chyba zapomniałeś o jeszcze jednej osobie, której wśród nas brakuje.
- Więc ją znajdźmy !
~~~~~~~~~~
Po raz pierwszy od bardzo długiego czasu byłem bardzo szczęśliwy. Dastan i Nadia wypełnili pustkę w moim sercu, która powstała gdy odłączyłem się od stada. Mimo to, czułem że jeszcze zostało tam trochę wolnego miejsca. Nikt nie mógł go wypełnić poza jedną osobą... Luną.
~~~~~~~~~~
Nie musieliśmy długo szukać aby odnaleźć Lunę. Ona zawsze była tam gdzie powinna. No, może poza tym że nas zostawiła... ale to taki drobiazg.
Zatrzymaliśmy się przed wielkim jeziorem. Nachyliliśmy się aby się napoić. Za nami stała ogromna skarpa. Po chwili Nadia powiedziała abyśmy popatrzyli w dół. Na tafli jeziora ujrzeliśmy odbicie niebańskiej klaczy. Luna stanęła nad nami i się nam przyglądała.
- Pf.. sądziłam że więcej wysiłku włożycie w to, aby mnie znaleźć. Dlaczego tak długo musiałam na was czekać? - Luna ze łzami w oczach do nas podeszła.
- Więc wszystko wróciło do normy ? :) - zapytał Hugo
- Nie do końca. Tak się składa, że znajdujecie się na moim terytorium. Nie należycie do mojego stada, więc w każdej chwili możecie zostać stąd wygnani. Bez opcji powrotu - Luna zmieniła ton na bardzo poważny. - No, ale jako iż ja to ja, spodziewam się że już należycie do mojego stada. Chodźcie. Oprowadzę Was. W między czasie poznacie pozostałe konie.
Poszliśmy z Luną. Teraz serce Huga było pełne. Nadia odzyskała swoją najlepszą przyjaciółkę, a Dastanowi powróciła nadzieja na odzyskanie swojej pierwszej miłości...
Zielony - Hugo
Czerwony - Nadia
Czarny - Narrator
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Razem z Nadią odłączyłem się od stada krótko po tym jak zrobił to Hugo. Zostaliśmy złapani przez ludzi i zabrani do stadniny. Ludzie na niej byli inni. Przyjaźni, dobrzy. Nie chcieli zrobić nam nic złego. Na dodatek gdy zobaczyli jak się prezentujemy jeszcze bardziej nas polubili :P Jednak wkrótce potem, gdy dobrze się prezentowałem jakiś mężczyzna zaczął grozić moim właścicielom. Nie wiem o co dokładnie chodziło, ale wiem że chciał mnie kupić. Pewnej nocy obudzili mnie moi właściciele i zabrali mnie i Nadię na skraj lasu. Powiedzieli żebyśmy uciekali. Pognaliśmy przed siebie...
~~~~~~~~~~
Po odejściu od ludzi biegaliśmy to tu, to tam. Wkrótce, całkiem przypadkiem spotkaliśmy naszego dawnego przyjaciela - Huga...
- Strasznie się cieszymy, że cię spotkaliśmy. Dawno się nie widzieliśmy.
- Oj Nadia... przesadzasz. Przecież aż tak bardzo nie tęskniliśmy ;P
- Doprawdy ? Ja za wami w ogóle. ;P
- Co u ciebie słychać ? Działo się coś ciekawego ?
- W sumie to nie... Raczej nie.
- Akhm... w takim razie... eh... no... - oboje się na mnie popatrzyli jakby już teraz chcieli wiedzieć co mam zamiar powiedzieć. - Tak sobie pomyślałem... może tak jak kiedyś... znowu ... zostaniemy razem ?
- Hahaha !
- Ha ha ^^
- Podobno jestem oschły, a wszystkich rozbawiam ^^
- Masz rację mój dobry, ba ! Najlepszy przyjacielu. Masz na prawdę świetne poczucie humoru.
- Chodźmy się przejść :)
- Przejść ? Założę się, że ktoś z nas chce się ścigać :)
- Czyżbyś stawiał mi wyzwanie ?
- Nie. I tak z tobą nie wygram.
- Wygrasz. Ale nie w wyścigu. Każdy z nas ma w sobie to coś. Ja jestem szybki. Ty silny. A Nadia zabójczo piękna.
- Chyba zapomniałeś o jeszcze jednej osobie, której wśród nas brakuje.
- Więc ją znajdźmy !
~~~~~~~~~~
Po raz pierwszy od bardzo długiego czasu byłem bardzo szczęśliwy. Dastan i Nadia wypełnili pustkę w moim sercu, która powstała gdy odłączyłem się od stada. Mimo to, czułem że jeszcze zostało tam trochę wolnego miejsca. Nikt nie mógł go wypełnić poza jedną osobą... Luną.
~~~~~~~~~~
Nie musieliśmy długo szukać aby odnaleźć Lunę. Ona zawsze była tam gdzie powinna. No, może poza tym że nas zostawiła... ale to taki drobiazg.
Zatrzymaliśmy się przed wielkim jeziorem. Nachyliliśmy się aby się napoić. Za nami stała ogromna skarpa. Po chwili Nadia powiedziała abyśmy popatrzyli w dół. Na tafli jeziora ujrzeliśmy odbicie niebańskiej klaczy. Luna stanęła nad nami i się nam przyglądała.
- Pf.. sądziłam że więcej wysiłku włożycie w to, aby mnie znaleźć. Dlaczego tak długo musiałam na was czekać? - Luna ze łzami w oczach do nas podeszła.
- Więc wszystko wróciło do normy ? :) - zapytał Hugo
- Nie do końca. Tak się składa, że znajdujecie się na moim terytorium. Nie należycie do mojego stada, więc w każdej chwili możecie zostać stąd wygnani. Bez opcji powrotu - Luna zmieniła ton na bardzo poważny. - No, ale jako iż ja to ja, spodziewam się że już należycie do mojego stada. Chodźcie. Oprowadzę Was. W między czasie poznacie pozostałe konie.
Poszliśmy z Luną. Teraz serce Huga było pełne. Nadia odzyskała swoją najlepszą przyjaciółkę, a Dastanowi powróciła nadzieja na odzyskanie swojej pierwszej miłości...
Nowy członek stada - Hugo
Imię: Hugo
Płeć: Ogier ♂
Wiek: 2 lata 2 miesiące
Cechy: Spokojny, przyjazny, odpowiedzialny, silny, lubiany, miły, bywa porywczy
Stanowisko: Wojownik
Partner: Nie ma, nie potrzebuje
Rodzina: Nie pamięta. Rodzinę zastępuje mu Luna, Nadia i Dastan.
Historia: Żył z Luną, Nadią i Dastanem w stadzie. Po odejściu Luny stado zaczęło się powoli rozpadać. Ojciec Luny odszedł nie wiadomo dokąd. Postanowił także pójść w świat. Po pewnym czasie spotkał Dastana i Nadię. Razem odnaleźli Lunę.
Płeć: Ogier ♂
Wiek: 2 lata 2 miesiące
Cechy: Spokojny, przyjazny, odpowiedzialny, silny, lubiany, miły, bywa porywczy
Stanowisko: Wojownik
Partner: Nie ma, nie potrzebuje
Rodzina: Nie pamięta. Rodzinę zastępuje mu Luna, Nadia i Dastan.
Historia: Żył z Luną, Nadią i Dastanem w stadzie. Po odejściu Luny stado zaczęło się powoli rozpadać. Ojciec Luny odszedł nie wiadomo dokąd. Postanowił także pójść w świat. Po pewnym czasie spotkał Dastana i Nadię. Razem odnaleźli Lunę.
Właściciel: Ruffa
Nowy członek stada - Dastan
Imię: Dastan
Płeć: Ogier ♂
Wiek: 2 lata 4 miesiące
Cechy: bardzo szybki, zwinny, odważny, mądry, odpowiedzialny, bywa oschły i nieprzyjemny, zazwyczaj radosny ale znany jest ze strony sztywnego, wychowanego i poważnego
Stanowisko: Zwiadowca
Partner: Zainteresowany Luną
Rodzina: Rodzice, Nadia
Historia: Żył w stadzie ojca Luny razem z rodzicami i siostrą. Gdy był młody, jego rodzice zginęli. Pewien czas przebywał u ludzi i był trenowany do wyścigów. Po długim czasie na wolności spotkał Huga i w trójkę odnaleźli Lunę. Dołączyli do stada.
Właściciel: Ruffa
Nowy członek stada - Nadia
Imię: Nadia
Płeć: Klacz ♀
Wiek: 2 lata
Cechy: spokojna, łagodna, opiekuńcza, przyjazna,
Stanowisko: Opiekunka
Partner: Nie ma
Rodzina: Rodzice zginęli, Dastan [Luna, Hugo]
Historia: Mieszkała w stadzie razem z Dastanem, Luną i Hugiem. Po rozpadzie stada stała się nierozłączna ze swoim bratem. Straciła kontakt z Luną i Hugiem. Po dość długim czasie spotkała Huga. Wkrótce po tym znaleźli stado Luny i dołączyli do niego.
Właściciel: Ruffa
Płeć: Klacz ♀
Wiek: 2 lata
Cechy: spokojna, łagodna, opiekuńcza, przyjazna,
Stanowisko: Opiekunka
Partner: Nie ma
Rodzina: Rodzice zginęli, Dastan [Luna, Hugo]
Historia: Mieszkała w stadzie razem z Dastanem, Luną i Hugiem. Po rozpadzie stada stała się nierozłączna ze swoim bratem. Straciła kontakt z Luną i Hugiem. Po dość długim czasie spotkała Huga. Wkrótce po tym znaleźli stado Luny i dołączyli do niego.
Właściciel: Ruffa
Od Hidalgo - CD historii Pielgrzyma
Biegłem najszybciej jak mogłem. Mimo że już nie mogłem. Nagle dobiegłem do naszego terytorium. Luna wybiegła mi na przeciw.
- Co się dzieje ?! - zapytała stanowczym, lecz nerwowym głosem.
- My... usłyszeliśmy jakiegoś źrebaka... tam byli ludzie... złapali ją... on ta pobiegł... ona chyba uciekła... ale on nie...
- Ah... co on narobił... :c
- Musimy mu pomóc ! - krzyknąłem do Luny stojącej przede mną ze spuszczoną głową.
- Najbezpieczniej dla wszystkich będzie czekanie do rana. Nie masz pojęcia ile niebezpieczeństw jest w tamtym lesie.
- Mamy go tam zostawić ?!
- ...
Stałem jak wryty patrząc na Lunę.
- Obudź wszystkich. Nikt nie może zostać sam. Idziemy wszyscy.
Pobiegłem do reszty stada. Kazałem im się zbierać. Wszyscy pobiegliśmy w miejsce gdzie był Hidalgo. Luna zobaczywszy ludzi stanęła jak wryta. Przez chwilę nie wiedziałem co było tego powodem. Po głowie przelatywały mi różne myśli. 'Boi się ich'. 'To jej właściciele'.
- O co chodzi ? - spytałem Lunę. Ona bez słowa podeszła bliżej. Zarżała głośno i stanęła dęba. Ludzie natychmiast się odwrócili. Luna przez chwilę rżała i szarpała się na wszystkie strony. Ludzie spojrzeli na Pielgrzyma i rozwiązali liny. Luna jeszcze przez chwilę stała niewzruszenie naprzeciw ludzi. Oni na przeciw Lunie. Jeden z nich chciał się do niej zbliżyć i ją pogłaskać po pysku ale ona odskoczyła na bok.
-Ah, tak... wracaj do swoich... - powiedział i machną ręką do drugiego, żeby już wracali.
Luna stała w miejscu jeszcze przez chwilę. W końcu powiedziała abyśmy wszyscy wracali do domu.
- Kim oni byli ?
- Co to miało znaczyć ?
- Kto to jest ?
- Znasz ich ?
- Jak to zrobiłaś ?
Wszyscy zadawali pytania Lunie, ale ona spokojnie szła ze zwieszoną głową. Nie odpowiadała na te pytania, ani nie mówiła nic innego. Wróciliśmy wszyscy na nasze terytorium. Luna spacerowała w kółko i co chwile spoglądała w gwieździste niebo lub na trawę pod kopytami...
- Co się dzieje ?! - zapytała stanowczym, lecz nerwowym głosem.
- My... usłyszeliśmy jakiegoś źrebaka... tam byli ludzie... złapali ją... on ta pobiegł... ona chyba uciekła... ale on nie...
- Ah... co on narobił... :c
- Musimy mu pomóc ! - krzyknąłem do Luny stojącej przede mną ze spuszczoną głową.
- Najbezpieczniej dla wszystkich będzie czekanie do rana. Nie masz pojęcia ile niebezpieczeństw jest w tamtym lesie.
- Mamy go tam zostawić ?!
- ...
Stałem jak wryty patrząc na Lunę.
- Obudź wszystkich. Nikt nie może zostać sam. Idziemy wszyscy.
Pobiegłem do reszty stada. Kazałem im się zbierać. Wszyscy pobiegliśmy w miejsce gdzie był Hidalgo. Luna zobaczywszy ludzi stanęła jak wryta. Przez chwilę nie wiedziałem co było tego powodem. Po głowie przelatywały mi różne myśli. 'Boi się ich'. 'To jej właściciele'.
- O co chodzi ? - spytałem Lunę. Ona bez słowa podeszła bliżej. Zarżała głośno i stanęła dęba. Ludzie natychmiast się odwrócili. Luna przez chwilę rżała i szarpała się na wszystkie strony. Ludzie spojrzeli na Pielgrzyma i rozwiązali liny. Luna jeszcze przez chwilę stała niewzruszenie naprzeciw ludzi. Oni na przeciw Lunie. Jeden z nich chciał się do niej zbliżyć i ją pogłaskać po pysku ale ona odskoczyła na bok.
-Ah, tak... wracaj do swoich... - powiedział i machną ręką do drugiego, żeby już wracali.
Luna stała w miejscu jeszcze przez chwilę. W końcu powiedziała abyśmy wszyscy wracali do domu.
- Kim oni byli ?
- Co to miało znaczyć ?
- Kto to jest ?
- Znasz ich ?
- Jak to zrobiłaś ?
Wszyscy zadawali pytania Lunie, ale ona spokojnie szła ze zwieszoną głową. Nie odpowiadała na te pytania, ani nie mówiła nic innego. Wróciliśmy wszyscy na nasze terytorium. Luna spacerowała w kółko i co chwile spoglądała w gwieździste niebo lub na trawę pod kopytami...
sobota, 10 sierpnia 2013
Od Pielgrzyma - CD historii Luny
Krożyliśmy w koło stada. Zaczełem rozmawiać z Hidalgo. Opowiedział mi jak związał się z Reneesmee.. Czułem coś podobnego..
- Tak oby dwoje się kochaliśmy od począdku.. także pasójemy do siebie..-Powiedział Hidalgo - A ty podkochujesz się w Lunie ?
- Yhm.. ciężko mi o tym mówić.. Tak tzn. ja. .- Odparłem
-OK rozumiem cię
W oddali rozległo się rżenie klaczy .. Było to wołanie o pomoc..
Ruszyłem galopem w strone głosu a za mną udał się hidalgo .. Zatrzymałem się Przy wielkich Krzakach i spoglądając w dół ujżałem źrebaka.. Była w niewoli .. Złapali ją dwoje drani. Musimy ją Uratować. ! Przez długą chwilę zastanawiałem się. ale nie miałem wyjścia I runołem w Dół pędząc w nieznany mi los . Z całej siły uderzyłem w jednego z ludzi , którzy natychmiast puścili sznury.. pędziłem by uciec.
*co on narobił lece do luny.. alo nie pomoge mu.. NIE lece do luny * Myślał Hidalgo i popędził w strone stada.. Uciekałem między drzewami . starałem się zgubić drani .. Przedemną wyrosła nagle stroma góra.. Starałem się pod nią podbiec .. im dalej doszłem tym była stromsza.. na szczycie nagle ujżałem Lunę z Hidalgiem.
- Pielgrzym nie poddawaj się jeszcze kawałek !- Krzyknoł Hidalgo
W ostatnich krokach nogi mi się obsuneły na na szyje spadł mi sznur..
-Luna wybacz mi.. Przepraszam..- Wymamrotałem..
po czym spadłem z góry..
- Mamy go youhuuu! - Krzyknoł jeden
Ale ja się wcale nie poddałem rzuciłem się do ucieczki wyrywałem tyle co mam sił.. Na szczęście lina pękła uff.. Ulzyło mi.. Popędziłem w stronę starego dębu.. Ale pomyślałem *NIE doprowadze ich do stada .. to koniec..* zmieniłem kierunek i pędziłem.. W końcu ich zgubiłem.. Była to największa ulga.. lesz teraz musiałem czym prędzej wrócić do domu.. lecz tu roiło sie od drapieżników...
- Tak oby dwoje się kochaliśmy od począdku.. także pasójemy do siebie..-Powiedział Hidalgo - A ty podkochujesz się w Lunie ?
- Yhm.. ciężko mi o tym mówić.. Tak tzn. ja. .- Odparłem
-OK rozumiem cię
W oddali rozległo się rżenie klaczy .. Było to wołanie o pomoc..
Ruszyłem galopem w strone głosu a za mną udał się hidalgo .. Zatrzymałem się Przy wielkich Krzakach i spoglądając w dół ujżałem źrebaka.. Była w niewoli .. Złapali ją dwoje drani. Musimy ją Uratować. ! Przez długą chwilę zastanawiałem się. ale nie miałem wyjścia I runołem w Dół pędząc w nieznany mi los . Z całej siły uderzyłem w jednego z ludzi , którzy natychmiast puścili sznury.. pędziłem by uciec.
*co on narobił lece do luny.. alo nie pomoge mu.. NIE lece do luny * Myślał Hidalgo i popędził w strone stada.. Uciekałem między drzewami . starałem się zgubić drani .. Przedemną wyrosła nagle stroma góra.. Starałem się pod nią podbiec .. im dalej doszłem tym była stromsza.. na szczycie nagle ujżałem Lunę z Hidalgiem.
- Pielgrzym nie poddawaj się jeszcze kawałek !- Krzyknoł Hidalgo
W ostatnich krokach nogi mi się obsuneły na na szyje spadł mi sznur..
-Luna wybacz mi.. Przepraszam..- Wymamrotałem..
po czym spadłem z góry..
- Mamy go youhuuu! - Krzyknoł jeden
Ale ja się wcale nie poddałem rzuciłem się do ucieczki wyrywałem tyle co mam sił.. Na szczęście lina pękła uff.. Ulzyło mi.. Popędziłem w stronę starego dębu.. Ale pomyślałem *NIE doprowadze ich do stada .. to koniec..* zmieniłem kierunek i pędziłem.. W końcu ich zgubiłem.. Była to największa ulga.. lesz teraz musiałem czym prędzej wrócić do domu.. lecz tu roiło sie od drapieżników...
czwartek, 8 sierpnia 2013
Od Luny - CD historii Pielgrzyma
Zbliżyłam się do Pielgrzyma. Jego rany były dość poważne.
- Luna, zostaw go. My się nim zajmiemy - Hidalgo i Reneesmee zbliżyli się do nas.
- Dzięki, ale Wasza pomoc nie będzie konieczna. - odpowiedziałam.
- Hidalgo, zajmij się nim. Ja zaraz do ciebie dołączę. - Reneesmee zbliżyła się do mnie i zaczęła oglądać moje rany.
- Nic mi nie jest. To tylko draśnięcie... - powiedziałam.
- Tylko draśnięcie ? Wilk wbił ci szczęki bardzo głęboko. Na dodatek te pazury... Nie wyglądasz wiele lepiej od Pielgrzyma. - zaczęła Reneesmee.
- Reneesmee ma rację. - dodał Hidalgo.
- Jak uważacie... - odpowiedziałam z niechęcią.
Hidalgo poszedł z Pielgrzymem nad wodę, aby opłukać jego rany. Ja z Reneesmee poszłyśmy za nimi.
- Co cię tak do niego ciągnie ? - zapytała Reneesmee.
- "Ciągnie" ? Co masz na myśli ?
- >.<
- Jestem Alfą. Muszę dbać o moje stado. Nikogo nie traktuję lepiej od kogoś innego.
- Luna...
- ...
- Krążą różne plotki...
- "Plotki" ! - zakończyłam rozmowę.
Reneesmee pomogła mi obmyć rany. Później poszła do Hidalga i Pielgrzyma. Ja dołączyłam do reszty koni. Po jakimś czasie wrócili pozostali. Zebraliśmy się razem na wypadek niebezpieczeństwa. Grom, Pielgrzym i Hidalgo krążyli w kółko. Zasnęliśmy.
- Luna, zostaw go. My się nim zajmiemy - Hidalgo i Reneesmee zbliżyli się do nas.
- Dzięki, ale Wasza pomoc nie będzie konieczna. - odpowiedziałam.
- Hidalgo, zajmij się nim. Ja zaraz do ciebie dołączę. - Reneesmee zbliżyła się do mnie i zaczęła oglądać moje rany.
- Nic mi nie jest. To tylko draśnięcie... - powiedziałam.
- Tylko draśnięcie ? Wilk wbił ci szczęki bardzo głęboko. Na dodatek te pazury... Nie wyglądasz wiele lepiej od Pielgrzyma. - zaczęła Reneesmee.
- Reneesmee ma rację. - dodał Hidalgo.
- Jak uważacie... - odpowiedziałam z niechęcią.
Hidalgo poszedł z Pielgrzymem nad wodę, aby opłukać jego rany. Ja z Reneesmee poszłyśmy za nimi.
- Co cię tak do niego ciągnie ? - zapytała Reneesmee.
- "Ciągnie" ? Co masz na myśli ?
- >.<
- Jestem Alfą. Muszę dbać o moje stado. Nikogo nie traktuję lepiej od kogoś innego.
- Luna...
- ...
- Krążą różne plotki...
- "Plotki" ! - zakończyłam rozmowę.
Reneesmee pomogła mi obmyć rany. Później poszła do Hidalga i Pielgrzyma. Ja dołączyłam do reszty koni. Po jakimś czasie wrócili pozostali. Zebraliśmy się razem na wypadek niebezpieczeństwa. Grom, Pielgrzym i Hidalgo krążyli w kółko. Zasnęliśmy.
Od Pielgrzyma - CD historii Groma
Od Pielgrzyma - CD histrii Groma
- Hidalgo ! Freckle ! Aparatka ! Wstawajcie szybko niebespieczeństwo!!
- Co jest jak ? kiedy ? Gdzie? -Podniusł się Freckle z zaspanymi oczyma.
- Dwa wilki czają się w wschodniej części tyretorium .. Trzeba tam iść-Powiedziałem
-Zgadzam się z Pilegrzymem trzeba ich pokonać i mieć to już z głowy - Powiedział Aparatka Odważnie.
- Idziemy wszyscy tylko cicho - Powiedziała Luna
Szliśmy bez odgłosów w strone gdzie prowadził nas Grom .. Ale wilków już tam nie było .. Nagle z wielkim wrzaskiem wilk rzucił się na Lune..
Gdy tylko to zobaczyłem ruszyłem jej na pomoc.. Nie byłem sam bo Aparatka też postanowiła to zrobić.. Tylko ja stałem bliżej
Jednym trzaśnięciem zrzóciłem go z grzbietu Luny..
-Dzięki.. - Wyksztusiła przerażona
-Teraz nie dziękuj tylko sie skup.- Odpowiedziałem
- Widze go jest tam !! -Krzykla Aparatka po czym pognała w jego strone .. Walczyła z nim uparcie. Dostrzegłem że w krzakach czai sie na nią drógi wilk .. Hidalgo ruszył w jej kierunku ale ja okazałem się szybszy w ostatniej chwili podbiegłem do Aparatki i uderzyłem ją w bok.Odepchnąłem ją , ale wilk spoczywał teraz na mojej szyi w wgryzał się coraz mocniej a ja szarpałem i wierzgałem z całej siły.. ale skoczył na mnie Drógi .. Ruszyłem galopem w strone drzewa.. Uderzyłem w nie z całej siły Grzbietem wilka.. On tylko zapiskł i padł .. Zostaljeszcze jeden . Zrzuciłem go z zadu i kopłem w tylnich kopyt .. już sie nie podniósł..
-Nic ci nie jest .. ? - Krzykła Luna .
- Nie.. A tobie Aparatka ? - zapytałem
- Też nie.. dziękuje za uratowanie .. Pielgrzym..
- Nie ma za co .. powinienem was bronić.
Szliśmy powoli do domu ..
Luna podbiegła do mnie ..
-Jesteś ranny choć opatrze ci rany..
< LUNA ?>
- Hidalgo ! Freckle ! Aparatka ! Wstawajcie szybko niebespieczeństwo!!
- Co jest jak ? kiedy ? Gdzie? -Podniusł się Freckle z zaspanymi oczyma.
- Dwa wilki czają się w wschodniej części tyretorium .. Trzeba tam iść-Powiedziałem
-Zgadzam się z Pilegrzymem trzeba ich pokonać i mieć to już z głowy - Powiedział Aparatka Odważnie.
- Idziemy wszyscy tylko cicho - Powiedziała Luna
Szliśmy bez odgłosów w strone gdzie prowadził nas Grom .. Ale wilków już tam nie było .. Nagle z wielkim wrzaskiem wilk rzucił się na Lune..
Gdy tylko to zobaczyłem ruszyłem jej na pomoc.. Nie byłem sam bo Aparatka też postanowiła to zrobić.. Tylko ja stałem bliżej
Jednym trzaśnięciem zrzóciłem go z grzbietu Luny..
-Dzięki.. - Wyksztusiła przerażona
-Teraz nie dziękuj tylko sie skup.- Odpowiedziałem
- Widze go jest tam !! -Krzykla Aparatka po czym pognała w jego strone .. Walczyła z nim uparcie. Dostrzegłem że w krzakach czai sie na nią drógi wilk .. Hidalgo ruszył w jej kierunku ale ja okazałem się szybszy w ostatniej chwili podbiegłem do Aparatki i uderzyłem ją w bok.Odepchnąłem ją , ale wilk spoczywał teraz na mojej szyi w wgryzał się coraz mocniej a ja szarpałem i wierzgałem z całej siły.. ale skoczył na mnie Drógi .. Ruszyłem galopem w strone drzewa.. Uderzyłem w nie z całej siły Grzbietem wilka.. On tylko zapiskł i padł .. Zostaljeszcze jeden . Zrzuciłem go z zadu i kopłem w tylnich kopyt .. już sie nie podniósł..
-Nic ci nie jest .. ? - Krzykła Luna .
- Nie.. A tobie Aparatka ? - zapytałem
- Też nie.. dziękuje za uratowanie .. Pielgrzym..
- Nie ma za co .. powinienem was bronić.
Szliśmy powoli do domu ..
Luna podbiegła do mnie ..
-Jesteś ranny choć opatrze ci rany..
< LUNA ?>
Od Groma - CD historii Luny
Coś strasznie mnie nipokoiło.. Ruszyłem na zwiad w strone zachodnią
naszych terenów. Wszędzie było cicho i spokojnie.. Martwiło mnie to. Ale
w zachodniej stronie było tak pusto jak w północnej .. Więc
postanowiłem zajżeć jeszcze pod stary dąb a na koniec przejść się na
wschód. Pod dębem żadnej żywej duszy oprócz sowy która mnie
wystraszyła.. Biegłem powoli w strone ostatniej części tyretoriów. Gdy
nagle usłyszałem jakieś szepty
- Pójdziemy jak zasną - powiedział jeden głos.
- Ale jestem już taki głodny choć .. będziemy szli bardzo powoli - Odpowiedział drógi
- Jeszcze chcwilkę pośpie ..
Poczułem zapach wilków.. obróciłem się na piętach i czym prędej pobiegłem do stada .. na końcu nogi już nie chciały biec ale robiłem wszystko co w mojej mocy żeby ich szybciej ostrzec..
- Pielgrzym !! Luna !! Wilki na wschodniej części .. Trzeba coś zrobić
-spokojnie ile ich jest ? - zapytał pielgrzym
-Dwóch..
-ochh teraz będzie trzeba walczyć -powiedziała Luna
- Zobaczymy jak sprawa się rozwinie damy rade.
< Pielgrzym > ??
- Pójdziemy jak zasną - powiedział jeden głos.
- Ale jestem już taki głodny choć .. będziemy szli bardzo powoli - Odpowiedział drógi
- Jeszcze chcwilkę pośpie ..
Poczułem zapach wilków.. obróciłem się na piętach i czym prędej pobiegłem do stada .. na końcu nogi już nie chciały biec ale robiłem wszystko co w mojej mocy żeby ich szybciej ostrzec..
- Pielgrzym !! Luna !! Wilki na wschodniej części .. Trzeba coś zrobić
-spokojnie ile ich jest ? - zapytał pielgrzym
-Dwóch..
-ochh teraz będzie trzeba walczyć -powiedziała Luna
- Zobaczymy jak sprawa się rozwinie damy rade.
< Pielgrzym > ??
środa, 7 sierpnia 2013
Od Luny - CD historii Pielgrzyma
-Tak... piękny... - odpowiedziałam. - Wszystko w porządku ? Dziwny jakiś jesteś. Dobrze się czujesz ?
-Wszystko jest w porządku. Dlaczego tak sądzisz ?
-Nie wyglądasz najlepiej. Wyglądasz na smutnego...
-Nie. Wszystko jest okej.
-W sumie... Słońce już zaszło. Zaczyna się ściemniać. Powinnam pójść na zwiady...
-Mogę iść z tobą.
-O. Dzięki. Zawsze zaczynam od południowej granicy. Później idę w stronę zachodniej. Następnie w stronę północnej. Na koniec w stronę wschodniej, i wracam do południowej.
-Jasne.
-Chodźmy :)
Podczas zwiadów nic nas nie zaniepokoiło. Wróciliśmy do południowej granicy.
-Teraz zostało mi tylko pójście do centrum i sprawdzenie czy wszystkie konie są. - powiedziałam.
-Odprowadzę cię.
-Dziękuję. Miły jesteś. *Aż za miły* - pomyślałam.
W centrum były wszystkie konie. Tylko Grom zdenerwowany krążył w kółko.
-Grom ! Wszystko w porządku ? - zapytałam.
-Nie. Nie jest w porządku. Mam złe przeczucia...
-Nie martw się. Nawet jeśli stanie się coś złego, jesteśmy tutaj bezpieczni. Jeśli coś nie daje ci spokoju, idź na zwiady jeszcze raz.
Wszyscy zebraliśmy się razem. Grom nadal chodził w około niespokojnie. Zasneliśmy.
< Grom ? >
-Wszystko jest w porządku. Dlaczego tak sądzisz ?
-Nie wyglądasz najlepiej. Wyglądasz na smutnego...
-Nie. Wszystko jest okej.
-W sumie... Słońce już zaszło. Zaczyna się ściemniać. Powinnam pójść na zwiady...
-Mogę iść z tobą.
-O. Dzięki. Zawsze zaczynam od południowej granicy. Później idę w stronę zachodniej. Następnie w stronę północnej. Na koniec w stronę wschodniej, i wracam do południowej.
-Jasne.
-Chodźmy :)
Podczas zwiadów nic nas nie zaniepokoiło. Wróciliśmy do południowej granicy.
-Teraz zostało mi tylko pójście do centrum i sprawdzenie czy wszystkie konie są. - powiedziałam.
-Odprowadzę cię.
-Dziękuję. Miły jesteś. *Aż za miły* - pomyślałam.
W centrum były wszystkie konie. Tylko Grom zdenerwowany krążył w kółko.
-Grom ! Wszystko w porządku ? - zapytałam.
-Nie. Nie jest w porządku. Mam złe przeczucia...
-Nie martw się. Nawet jeśli stanie się coś złego, jesteśmy tutaj bezpieczni. Jeśli coś nie daje ci spokoju, idź na zwiady jeszcze raz.
Wszyscy zebraliśmy się razem. Grom nadal chodził w około niespokojnie. Zasneliśmy.
< Grom ? >
Od Pielgrzyma - CD historii Luny
Dziwnie się poczułem gdy luna z Freckle .. To było nie do opisania ..
jak jakiś obcy , a przecież bardzo polubiłem Lune. Jest miła, odważna i
piękna.. coś w brzuchu mi zagulgotało .. a Freckle co chwila na mnie
spoglądał..
- Czy coś się stało ? - zapytałem Luny jak odchodziła z Freckle w strone strumienia.
- Nie po prostu rozmawialiśmy. - Odopwiedział Freckle z złością w oczach
Speszyłem się nie wiedząc co powiedzieć wykrztusiłem
-Luna ? To spotkamy się potem ? będe czekał na ciebie wieczorem koło wielkiego dęu co ty na to ?
-Yhm. Zobaczymy , wpadne - Powiedziała
- Dobrze to będe czekać o zachodzie słońca.. -Wyjęklem
Oczy jej zamigotały a uśmiech nie schodził z twarzy, wyglądała przepięknie, nie mogłem od niej oderwać wzroku, ale nagle Freckle parsknął głośno co zmusiło mnie do opuszczenia Luny.
Poszłem do Groma.
-Cześć. - Powiedziałem w smutku
- Hey~! coś się stało jakoś smutno wyglądasz ;/
- Bo chyba Freckle mnie nie lubi .. i chyba mówił o tym Lunie. nie wiem jak się to skończy..
- Aaa .. Podoba ci się Luna ?
-Ciężko o tym mówić jak ją widze chciałbym cały czas z nią rozmawiać jest taka miła i przyjazna dla mnie..
- Rozumiem cię, ale zobaczysz wszystko się ułoży..
- Umówiłem się z nią o zachodzie koło dęba myślisz że przyjdzie ?
- Nie wiem to Luna .. Przy niej wszystko może się stać .. Sorki ale ide do Aparatki zobaczymy kiedy indziej .. :P
Zbliżał się zachód a ja coraz bardziej bałem się , że luna nie przyjdzie.. Czekałem aż wkońcu na słońce zaczeło się chować .. zasmuciłem się.
Podniosłem glowe i tak się ucieszyłem że myślałem że podskocze z radośi.. Bo tam szła ona .. Luna.
- Długo Czekałeś ?- zapytała
- Nie moment.. Piękny zachód słońca prawda ? - Odpowiedziałem.
Obróciła się patrząc w strone zachodu a jej oczy znów zamigotały na wietrze , zapach rozniusł się dookoła.. Czułem się szczęśliwy że stoi obok mnie..
< ~~ Luna ~~ >
- Czy coś się stało ? - zapytałem Luny jak odchodziła z Freckle w strone strumienia.
- Nie po prostu rozmawialiśmy. - Odopwiedział Freckle z złością w oczach
Speszyłem się nie wiedząc co powiedzieć wykrztusiłem
-Luna ? To spotkamy się potem ? będe czekał na ciebie wieczorem koło wielkiego dęu co ty na to ?
-Yhm. Zobaczymy , wpadne - Powiedziała
- Dobrze to będe czekać o zachodzie słońca.. -Wyjęklem
Oczy jej zamigotały a uśmiech nie schodził z twarzy, wyglądała przepięknie, nie mogłem od niej oderwać wzroku, ale nagle Freckle parsknął głośno co zmusiło mnie do opuszczenia Luny.
Poszłem do Groma.
-Cześć. - Powiedziałem w smutku
- Hey~! coś się stało jakoś smutno wyglądasz ;/
- Bo chyba Freckle mnie nie lubi .. i chyba mówił o tym Lunie. nie wiem jak się to skończy..
- Aaa .. Podoba ci się Luna ?
-Ciężko o tym mówić jak ją widze chciałbym cały czas z nią rozmawiać jest taka miła i przyjazna dla mnie..
- Rozumiem cię, ale zobaczysz wszystko się ułoży..
- Umówiłem się z nią o zachodzie koło dęba myślisz że przyjdzie ?
- Nie wiem to Luna .. Przy niej wszystko może się stać .. Sorki ale ide do Aparatki zobaczymy kiedy indziej .. :P
Zbliżał się zachód a ja coraz bardziej bałem się , że luna nie przyjdzie.. Czekałem aż wkońcu na słońce zaczeło się chować .. zasmuciłem się.
Podniosłem glowe i tak się ucieszyłem że myślałem że podskocze z radośi.. Bo tam szła ona .. Luna.
- Długo Czekałeś ?- zapytała
- Nie moment.. Piękny zachód słońca prawda ? - Odpowiedziałem.
Obróciła się patrząc w strone zachodu a jej oczy znów zamigotały na wietrze , zapach rozniusł się dookoła.. Czułem się szczęśliwy że stoi obok mnie..
< ~~ Luna ~~ >
wtorek, 6 sierpnia 2013
Od Luny - CD historii Pielgrzyma
Pokazałam Pielgrzymowi całe nasze terytorium. Opowiedziałam mu o tym jak powstało nasze stado, oraz o tym jak się powiększało.
-Cieszę się że cię poznałam - powiedziałam. - Jesteś naprawdę miły. A na dodatek przyda nam się wojownik. Poznałeś już wszystkie konie z naszego stada ?
-Tak :) Ja również cieszę się że cię poznałem...
-Luna ! Luna ! - usłyszeliśmy głos Freckla w oddali. Podbiegł do nas błyskawicznie. - Luna ! Dlaczego ja o wszystkim dowiaduję się ostatni ?!
-O czym mówisz tym razem ? - uśmiechnęłam się.
-O tym że Hidalgo i Reneesmee są parą. Nie wiedziałem.
-Doprawdy? Przecież mówiłam o tym wszystkim.
-Nie wszystkim! Ja nie wiedziałem! - Freckle co chwilę spoglądał na Pielgrzyma.
-Freckle... musimy pogadać. Wybacz Pielgrzym. Muszę iść. Do zobaczenia później.
-Na razie Luna :) - odpowiedział Pielgrzym.
Odeszłam z Frecklem na bok.
-Oh.. o co ci tym razem chodzi ? - spytałam.
-O niego.
- ?
-On jest jakiś dziwny. Nie widzisz tego ?
-Nie rozumiem jednego... zazdrosny jesteś czy co ?
-W sumie... tak. Mimo tego... No wiesz. Jesteś moją przyjaciółką. Jedną z niewielu, ale to nie ma znaczenia. Chodzi mi o to że się o ciebie martwię. Powinnaś ostrożnie dobierać towarzystwo...
-Zabawny jesteś. Nie przejmuj się. Potrafię sobie poradzić. A tak w ogóle... jesteś o mnie zazdrosny ?!
-Yh. To nie tak miało zabrzmieć ^^
-Adoptuję cię.
-Co ?!
-Od dziś jesteś moim młodszym bratem ^^
-I to ja jestem zabawny ?
-Chodźmy już.
-Cieszę się że cię poznałam - powiedziałam. - Jesteś naprawdę miły. A na dodatek przyda nam się wojownik. Poznałeś już wszystkie konie z naszego stada ?
-Tak :) Ja również cieszę się że cię poznałem...
-Luna ! Luna ! - usłyszeliśmy głos Freckla w oddali. Podbiegł do nas błyskawicznie. - Luna ! Dlaczego ja o wszystkim dowiaduję się ostatni ?!
-O czym mówisz tym razem ? - uśmiechnęłam się.
-O tym że Hidalgo i Reneesmee są parą. Nie wiedziałem.
-Doprawdy? Przecież mówiłam o tym wszystkim.
-Nie wszystkim! Ja nie wiedziałem! - Freckle co chwilę spoglądał na Pielgrzyma.
-Freckle... musimy pogadać. Wybacz Pielgrzym. Muszę iść. Do zobaczenia później.
-Na razie Luna :) - odpowiedział Pielgrzym.
Odeszłam z Frecklem na bok.
-Oh.. o co ci tym razem chodzi ? - spytałam.
-O niego.
- ?
-On jest jakiś dziwny. Nie widzisz tego ?
-Nie rozumiem jednego... zazdrosny jesteś czy co ?
-W sumie... tak. Mimo tego... No wiesz. Jesteś moją przyjaciółką. Jedną z niewielu, ale to nie ma znaczenia. Chodzi mi o to że się o ciebie martwię. Powinnaś ostrożnie dobierać towarzystwo...
-Zabawny jesteś. Nie przejmuj się. Potrafię sobie poradzić. A tak w ogóle... jesteś o mnie zazdrosny ?!
-Yh. To nie tak miało zabrzmieć ^^
-Adoptuję cię.
-Co ?!
-Od dziś jesteś moim młodszym bratem ^^
-I to ja jestem zabawny ?
-Chodźmy już.
Od Pielgrzyma do Luny
Podgalopowałem prędko do reszty stada. Widać było już srokatego Ogiera
rozmawiającego z Gniadą klaczą. Do nich podbiegłem najpierw.
- Witam. Jestem Pielgrzym , dołączyłem właśnie do tego stada jako wojownik.
- Jestem Hidalgo , a to moja partnerka Reneesmee. Miło nam - Odpwiedział srokacz z zmarszczonymi oczami.
- Miło mi cię poznać.- Powiedziała Reneesmee aż oczy jej zamigotały.
Podziękowałem miło za rozmowe miłym uśmiechem i poszłem w kierunku pasącego się taranta. Nagle on podniusł łeb i skulił uszy na co ja:
- Jestem nowym członkiem stada , jestem wojownikiem.. Jestem Pielgrzym a ty ? Chciałem was poznać.
- ach przepraszam miło mi. Jestem Freckle.
- Dzięki pójdę jeszcze poznać ostatnią klacz.
- To Aparatka Bardzo miła klacz napewno się z nią dogadasz.
-ok.
Była dosyć daleko więc ruszyłem galopem.
Podbiegłem do niej jej uszy skierowały się ku mnie w uśmiech promieniował jej twarz,
- Witam cię jestem Pielgrzym a ty to pewnie Aparatka?
- Tak tak miło mi cię poznać . - Powiedziała
Lecz w oddali zobaczyłem Lune galopującą wśród wzgórz
- Tak mi ciebie też .. sorki spiesze się zobaczymy się potem..
-Dobrze dobrze - Westchneła Aparatka
Pręko dogalopowałem do Luny
- Hey Luna.. Czy .. no bo wiesz nie znam tych tyretoriów. mogłabyś.. yhm
- Pewnie zaraz ci pokarze kilka miejsc.
Ruszyliśmy kłusem na podboje :)
( // Luna // ?)
- Witam. Jestem Pielgrzym , dołączyłem właśnie do tego stada jako wojownik.
- Jestem Hidalgo , a to moja partnerka Reneesmee. Miło nam - Odpwiedział srokacz z zmarszczonymi oczami.
- Miło mi cię poznać.- Powiedziała Reneesmee aż oczy jej zamigotały.
Podziękowałem miło za rozmowe miłym uśmiechem i poszłem w kierunku pasącego się taranta. Nagle on podniusł łeb i skulił uszy na co ja:
- Jestem nowym członkiem stada , jestem wojownikiem.. Jestem Pielgrzym a ty ? Chciałem was poznać.
- ach przepraszam miło mi. Jestem Freckle.
- Dzięki pójdę jeszcze poznać ostatnią klacz.
- To Aparatka Bardzo miła klacz napewno się z nią dogadasz.
-ok.
Była dosyć daleko więc ruszyłem galopem.
Podbiegłem do niej jej uszy skierowały się ku mnie w uśmiech promieniował jej twarz,
- Witam cię jestem Pielgrzym a ty to pewnie Aparatka?
- Tak tak miło mi cię poznać . - Powiedziała
Lecz w oddali zobaczyłem Lune galopującą wśród wzgórz
- Tak mi ciebie też .. sorki spiesze się zobaczymy się potem..
-Dobrze dobrze - Westchneła Aparatka
Pręko dogalopowałem do Luny
- Hey Luna.. Czy .. no bo wiesz nie znam tych tyretoriów. mogłabyś.. yhm
- Pewnie zaraz ci pokarze kilka miejsc.
Ruszyliśmy kłusem na podboje :)
( // Luna // ?)
Od Pielgrzyma
Mój charakter nie pozwalał na to by żyć w niewoli. Mój temperament nie
pozwalał na życie z ludzimi .. Gdy biegałem czułem się taki silny,
szybki i zwinny. Czułem że potrzebuje kogoś przy sobie .. Przyjaciół ..
Innych koni.. Galopowałem.. rzucałem się.. brykałem.. aż w końcu
nauczyłem się skakać. Za jednym zamachem udało mi się przeskoczyć płot.
Mój pan mnie gonił.. Dostałem jeszcze z bata gdy doganiał mnie ciężarówką.. Ale uciekłem.. Biegłem do utraty tchu w strone wodospadu. Nic nie było w stanie mnie powstrzymać czułem się taki waleczny.. Biegłem wśród łąk i skał gdy w oddali zobaczyłem siwego Ogiera .. Rzucił mi się w oczy.. Zaczołem pędzić w jego strone. Nagle z krzaków skoczył na mnie wilk.. skoczył mi na kłąb i zaczoł szarpać mnie na szyje .. Ale od razu go zrzuciłem i jednym uderzeniem kopyt zabiłem go. Zobaczylem że siwek biegnie do mnie.
- Jak ty to zrobiłeś ?? jaka odwaga podziwiam- Powiedział.
- To musiałem zrobić.. to znaczy ja się broniłem..- Poweidziałem
- Masz stado ?
- Nie ale Luna ma, ja jestem Grom :)
- Ja jestem Pielgrzym. Kto to Luna ?
- Ta kara klacz, idź do niej
Poszłem kłusem w jej strone grzywa falowała mi na wietrze.
- Witaj Piękna zwą cię Luna ? Jesteś przywódcą stada tak.. a mógłbym do was dołączyć ? szukam miejsca dla siebie.-powiedziałem
- Jeżeli chcesz zostań u nas jak długo chcesz widziałam jak powaliłeś wilka zostaniesz naszym wojownikiem ?
-Jasne dla mnie to będzie przyjemność bronić cię i reszte twojego stada.. pójde zapoznać się zresztą ok? potem się spotkamy.
- Dobrze.
Mój pan mnie gonił.. Dostałem jeszcze z bata gdy doganiał mnie ciężarówką.. Ale uciekłem.. Biegłem do utraty tchu w strone wodospadu. Nic nie było w stanie mnie powstrzymać czułem się taki waleczny.. Biegłem wśród łąk i skał gdy w oddali zobaczyłem siwego Ogiera .. Rzucił mi się w oczy.. Zaczołem pędzić w jego strone. Nagle z krzaków skoczył na mnie wilk.. skoczył mi na kłąb i zaczoł szarpać mnie na szyje .. Ale od razu go zrzuciłem i jednym uderzeniem kopyt zabiłem go. Zobaczylem że siwek biegnie do mnie.
- Jak ty to zrobiłeś ?? jaka odwaga podziwiam- Powiedział.
- To musiałem zrobić.. to znaczy ja się broniłem..- Poweidziałem
- Masz stado ?
- Nie ale Luna ma, ja jestem Grom :)
- Ja jestem Pielgrzym. Kto to Luna ?
- Ta kara klacz, idź do niej
Poszłem kłusem w jej strone grzywa falowała mi na wietrze.
- Witaj Piękna zwą cię Luna ? Jesteś przywódcą stada tak.. a mógłbym do was dołączyć ? szukam miejsca dla siebie.-powiedziałem
- Jeżeli chcesz zostań u nas jak długo chcesz widziałam jak powaliłeś wilka zostaniesz naszym wojownikiem ?
-Jasne dla mnie to będzie przyjemność bronić cię i reszte twojego stada.. pójde zapoznać się zresztą ok? potem się spotkamy.
- Dobrze.
Od Groma
Gdy wyrwałem się z domu ludzi , od razu
wiedziałem , że już tam nie wróce. Galopowałem wśród drzew i wzdłuż
rzek.. Przepłynełem wiele jezior.. Cały czas szukałem domu.. to
straszne.. Nic nie mogłem ze sobą zrobić.. Weszłem na szczyt góry .. w
dali widać było ogromne tereny nie zamieszkane . Postanowiłem się
przebiegnąć i sprawdzić teren zawsze chciałem być wielkim zwiadowcą
który będzie ostrzegał stado przed niebespieczeństwem . Czułem się wtedy
taki ważny. Gdy moje nogi zaczeły odmawiać mi posuszeństwa postanowiłem
przejść się nad rzekę. Tam ujżałem niebiańską klacz..
- Co cię tu sprowadza? - zapytała Luna
-Szukam domu .. schronienia - Odpowiedziałem.
-Jak chcesz możesz zatrzymać się u nas Jestem Luna przywódca stada.
- Ja jestem Grom. Miło mi -Powiedziałem
- Przejdź do stada poznaj ich i nasze okolice..
-Ok.
Pogalopowałem szybko w strone pasącego się w oddali stada.
Jeszcze na chwile stanełem i zapytałem luny
- Czy Mogę zostać zwiadowcą ?
-Jasne napewno będą dla ciebie jakieś zadania :)
I popędziłem żeby poznać się z nowymi końmi ...
- Co cię tu sprowadza? - zapytała Luna
-Szukam domu .. schronienia - Odpowiedziałem.
-Jak chcesz możesz zatrzymać się u nas Jestem Luna przywódca stada.
- Ja jestem Grom. Miło mi -Powiedziałem
- Przejdź do stada poznaj ich i nasze okolice..
-Ok.
Pogalopowałem szybko w strone pasącego się w oddali stada.
Jeszcze na chwile stanełem i zapytałem luny
- Czy Mogę zostać zwiadowcą ?
-Jasne napewno będą dla ciebie jakieś zadania :)
I popędziłem żeby poznać się z nowymi końmi ...
niedziela, 4 sierpnia 2013
Nowy członek stada - Pielgrzym
Imię: Pielgrzym
Płeć: Ogier ♂
Wiek: 2 Lata
Cechy: Szybki , Temperamentny, Odważny, skoczny,
Stanowisko: Wojownik
Partner: Nie ma
Rodzina: Gdy się urodził jego rodzice zostali oddani do ubojni:
Historia:Gdy się Urodziłem moi rodzice zostali zabrani.. Gdy wypuszczono mnie na łąke zobaczyłem lukę w płocie i uciekłem. Galopowałem i szukałem bezpiecznego domu. Dotarłem do tego stada
Właściciel: Wiki160a
Płeć: Ogier ♂
Wiek: 2 Lata
Cechy: Szybki , Temperamentny, Odważny, skoczny,
Stanowisko: Wojownik
Partner: Nie ma
Rodzina: Gdy się urodził jego rodzice zostali oddani do ubojni:
Historia:Gdy się Urodziłem moi rodzice zostali zabrani.. Gdy wypuszczono mnie na łąke zobaczyłem lukę w płocie i uciekłem. Galopowałem i szukałem bezpiecznego domu. Dotarłem do tego stada
Właściciel: Wiki160a
Od Reneesmee
<ojeju!> Myślałam sobie. Nadal byłam w szoku, byłam chyba najszczęśliwsza na świecie. Śmiech nie mógł zejść mi z twarzy.
Ze szczęścia musiałam pobiegać żeby choć trochę się uspokoić i z poważnieć. Miałam tylko nadzieję że Luba zareaguje dobrze.
Ze szczęścia musiałam pobiegać żeby choć trochę się uspokoić i z poważnieć. Miałam tylko nadzieję że Luba zareaguje dobrze.
czwartek, 1 sierpnia 2013
Nowy członek stada - Apartka
Imię: Aparatka
Płeć: / klacz
Wiek: 2 lata i 8 mies
Cechy: spokojna miła
Stanowisko: Obrończyni
Partner: szuka
Rodzina: żyje
Historia: wyrzucona ze stadniny znalazła bliskie stado
Właściciel: Tukan14
Wiek: 2 lata i 8 mies
Cechy: spokojna miła
Stanowisko: Obrończyni
Partner: szuka
Rodzina: żyje
Historia: wyrzucona ze stadniny znalazła bliskie stado
Właściciel: Tukan14
środa, 31 lipca 2013
Od Hidalgo - CD historii Reneesmee
Z uśmiechem na twarzy spoglądałem prosto w oczy Reneesmee. Bardzo się cieszyłem. Przez chwilę oboje staliśmy nieruchomo wpatrując się w siebie. Pierwszy oprzytomniałem.
-Pójdę poinformować o tym Lunę.
-Dobrze :)
-Do zobaczenia później - podszedłem do Reneesmee i przytuliłem ją pyskiem.
-Pa Hidalgo :)
Odszedłem. Co chwile odwracałem się w stronę Reneesmee i uśmiechałem się do niej. Ona z wielkim uśmiechem na twarzy spoglądała w moją stronę. Nie mogłem uwierzyć, że odważyłem się jej o to spytać. Byłem najszczęśliwszym ogierem na świecie.
-Pójdę poinformować o tym Lunę.
-Dobrze :)
-Do zobaczenia później - podszedłem do Reneesmee i przytuliłem ją pyskiem.
-Pa Hidalgo :)
Odszedłem. Co chwile odwracałem się w stronę Reneesmee i uśmiechałem się do niej. Ona z wielkim uśmiechem na twarzy spoglądała w moją stronę. Nie mogłem uwierzyć, że odważyłem się jej o to spytać. Byłem najszczęśliwszym ogierem na świecie.
Od Reneesmee - CD historii Hidalga
Zamurowało mnie. Nie mogłam w to uwierzyć
że sam Hidalgo poprosił mnie żeby została jego partnerką. Nie mogłam
myśleć w nieskończoność, wypadało coś powiedzieć.
-Ja..ja nie wiem co powiedzieć. Zawahałam się
-Wystarczy powiedzieć jedno słowo. Powiedział Hidalgo patrząc mi w oczy.
-Tak, zostanę twoją partnerką.
<Hodalgo? Reakcja :) ?>
-Ja..ja nie wiem co powiedzieć. Zawahałam się
-Wystarczy powiedzieć jedno słowo. Powiedział Hidalgo patrząc mi w oczy.
-Tak, zostanę twoją partnerką.
<Hodalgo? Reakcja :) ?>
Od Hidalgo do Reneesmee
Spacerowałem po naszym terytorium. Byłem trochę przygnębiony po całym tym zdarzeniu, które się wydarzyło. Zobaczyłem Reneesmee obok strumyka. Szybko do niej podbiegłem. Musiałem ją przeprosić, że nie przyszedłem.
-Reneesmee... - próbowałem zacząć.
-Nic ci nie jest ? Wszystko w porządku ? - zdziwiłem się.
-Tak. Wszystko w porządku. Wiesz... chciałem cię przeprosić za wtedy. Przepraszam że nie przyszedłem. Byliśmy umówieni... I... Skoro już tu jestem, to... Wiesz... Od samego początku mi się podobałaś. Nadal mi się podobasz. Zostaniesz moją partnerką ? - udało mi się to wykrztusić z siebie. Ulżyło mi...
<Reneesmee?>
-Reneesmee... - próbowałem zacząć.
-Nic ci nie jest ? Wszystko w porządku ? - zdziwiłem się.
-Tak. Wszystko w porządku. Wiesz... chciałem cię przeprosić za wtedy. Przepraszam że nie przyszedłem. Byliśmy umówieni... I... Skoro już tu jestem, to... Wiesz... Od samego początku mi się podobałaś. Nadal mi się podobasz. Zostaniesz moją partnerką ? - udało mi się to wykrztusić z siebie. Ulżyło mi...
<Reneesmee?>
Od Reneesmee
Patrzyłam jak Freckle i Luna biegną w tą samą stronę co Hidalgo
przedtem. Po chwili położyłam się pod wierzbą i zaczęłam płakać. Przez
głowę przelatywały różne myśli <On nie mógł tego zrobić><Nie
wyszedł poza teren>. Leżałam tak i patrzyłam na ptaki siedzące na
gałęziach. Przyglądały się mnie z zaciekawieniem. Uśmiechnęłam się do
nich. Po chwili zaczęły śpiewać.
Dzień był na ogół leniwy. Czekając tak na nic. Zasnęłam.
A kiedy się obudziłam nikogo nie było. Poszłam nad rzekę gdzie spotkałam Groma. Spojrzałam się na niego a on powstrzymał się by spytać się co się stało.
Dzień był na ogół leniwy. Czekając tak na nic. Zasnęłam.
A kiedy się obudziłam nikogo nie było. Poszłam nad rzekę gdzie spotkałam Groma. Spojrzałam się na niego a on powstrzymał się by spytać się co się stało.
Od Freckle
Nie długo trwało trafienie na trop Hidalga. Zawsze był pewny siebie, przez co mocno stąpał po ziemi. Znaleźliśmy jego ślady. Niestety. Nie cały czas szedł drogą, błotem lub czymś na czym zostawił ślady. Na szczęście Luna dobrze go znała. Wiedziała którędy mógł pójść. Znalazła ścieżkę, prowadzącą do jeziora. Po drugiej stronie jeziora była kolejna ścieżka, prowadząca do ubitej drogi. Ubita droga doprowadziła nas do małego miasteczka. Luna przez chwilę stała wryta. Przyglądała się, nasłuchiwała. Po chwili powiedziała że Hidalga to nie ma. Idąc drogą z powrotem, zauważyliśmy ścieżkę. Pobiegliśmy nią. Prowadziła ona do jakiegoś domku. Obok niego była mała stodoła i zagroda. Z daleka było słychać rżenie Hidalga. Razem z Luną powoli i ostrożnie podeszliśmy do stodoły. Przez okno zauważyliśmy przywiązanego i zamkniętego Hidalga. Luna ostrożnie otworzyła drzwi. Ja wbiegłem do środka i próbowałem przegryźć lub zerwać liny z Hidalga. Luna stała na straży.
- Szybko ! Człowiek idzie ! - Luna wystraszona nas ostrzegła.
W tym samym czasie udało mi się zerwać liny. Całą trójką zaczęliśmy biec. W oddali było słychać krzyki człowieka. Wszyscy wróciliśmy na nasze terytorium.
- Szybko ! Człowiek idzie ! - Luna wystraszona nas ostrzegła.
W tym samym czasie udało mi się zerwać liny. Całą trójką zaczęliśmy biec. W oddali było słychać krzyki człowieka. Wszyscy wróciliśmy na nasze terytorium.
Od Luny do Reneesmee
-Witaj Reneesmee. Hidalgo nie przyjdzie. - mimo że byłam bardzo zdenerwowana, próbowałam powiedzieć te słowa spokojnie.
- Coś się stało ? Dlaczego nie przyjdzie ? - Reneesmee spoglądała na mnie i Freckle stojącego za mną.
- Po prostu nie przyjdzie.
- A...ale...
- Freckle ! Idziemy ! - krzyknęłam na niego i poszłam przed siebie.
- Ej ! Dlaczego mi nie powiedzie ?! O co chodzi ?! Co się stało ?! Co jest nie tak ?! - Reneesmee rozzłościła się i zaczęła krzyczeć.
- Powiedziałam że to nie twoja sprawa ! Zajmij się sobą ! Zrób coś pożytecznego !
Rozzłoszczona i zdenerwowana jeszcze bardziej niż wcześniej zaczęłam galopować, a Freckle za mną.
Razem z Freckle poszliśmy szukać Hidalga. Wiedziałam, że złamał mój zakaz. Byłam na niego zła, ale martwiłam się kiedy długo nie wracał. Obawiałam się jednego - ludzi. Bałam się że poszedł za daleko. Że go złapali. Mam nadzieję, że nic poważnego mu się nie stało...
- Coś się stało ? Dlaczego nie przyjdzie ? - Reneesmee spoglądała na mnie i Freckle stojącego za mną.
- Po prostu nie przyjdzie.
- A...ale...
- Freckle ! Idziemy ! - krzyknęłam na niego i poszłam przed siebie.
- Ej ! Dlaczego mi nie powiedzie ?! O co chodzi ?! Co się stało ?! Co jest nie tak ?! - Reneesmee rozzłościła się i zaczęła krzyczeć.
- Powiedziałam że to nie twoja sprawa ! Zajmij się sobą ! Zrób coś pożytecznego !
Rozzłoszczona i zdenerwowana jeszcze bardziej niż wcześniej zaczęłam galopować, a Freckle za mną.
Razem z Freckle poszliśmy szukać Hidalga. Wiedziałam, że złamał mój zakaz. Byłam na niego zła, ale martwiłam się kiedy długo nie wracał. Obawiałam się jednego - ludzi. Bałam się że poszedł za daleko. Że go złapali. Mam nadzieję, że nic poważnego mu się nie stało...
Od Reneesmee do Hidalgo
Wydawało mi się to dziwne, widocznie
spieszył się gdzieś. Nie chciałam mu przeszkadzać więc zawróciłam na
polane. Znalazłam świeżą trawkę, zjadłam ją i położyłam się na słońcu
zamyślona. <Dokąd mógł się tak spieszyć? Może na zwiady. Sama nie
wiem, nie będę się wtrącać> Myślałam se. W końcu nadeszło południe.
Otrzepałam się i ruszyłam w stronę wierzby. Położyłam się pod nią i
czekałam.
<Hidalgo?>
<Hidalgo?>
Od Hidalgo - CD historii Reneesmee
Biegnąc zobaczyłem że Reneesmee podąża za mną. Zwolniłem.
-Witaj Reneesmee! Widzę że już wstałaś. Co u ciebie słychać ?
-Hej. Tak, niedawno się obudziłam. U mnie wszystko w porządku. Gdzie tak galopujesz ?
-A... tak tylko pobiegać. Lubię biegać. - Tak naprawdę skłamałem. Wcale nie przepadałem za bieganiem, a w szczególności rano. Chciałem zwiedzić tereny poza naszym terytorium. Luna zabroniła tam chodzić w pojedynkę. Mimo to chciałem tam pójść.
-Może pobiegam z tobą ?
-Nie. Może innym razem. Wiesz... muszę już iść. Do zobaczenia po południu przy wierzbie.
Natychmiast zacząłem biec, mając nadzieję że Reneesmee nie pobiegnie za mną.
-Witaj Reneesmee! Widzę że już wstałaś. Co u ciebie słychać ?
-Hej. Tak, niedawno się obudziłam. U mnie wszystko w porządku. Gdzie tak galopujesz ?
-A... tak tylko pobiegać. Lubię biegać. - Tak naprawdę skłamałem. Wcale nie przepadałem za bieganiem, a w szczególności rano. Chciałem zwiedzić tereny poza naszym terytorium. Luna zabroniła tam chodzić w pojedynkę. Mimo to chciałem tam pójść.
-Może pobiegam z tobą ?
-Nie. Może innym razem. Wiesz... muszę już iść. Do zobaczenia po południu przy wierzbie.
Natychmiast zacząłem biec, mając nadzieję że Reneesmee nie pobiegnie za mną.
Od Reneesmee - CD historii Hidalgo
-Z miłą chęcią. Odparłam uśmiechając się
-To spotkajmy się przy samotnej wierzbie po południu. Co ty na to?
-Dobrze będę czekać.
Hidalgo uśmiechnął się i pobiegł przed siebie. A ja prze chwilę stała w miejscu i rozmyślałam. Kiedy już słońce zaczęło znikać sama pobiegłam, znalazłam sobie miękką kupkę trawy na której zasnęłam.
Nazajutrz wstałam wcześniej by coś zjeść. Gdy już dochodziłam do mojego ulubionego pastwiska natknęłam się na Hidalgo galopującego przed siebie.
<Hidalgo?>
-To spotkajmy się przy samotnej wierzbie po południu. Co ty na to?
-Dobrze będę czekać.
Hidalgo uśmiechnął się i pobiegł przed siebie. A ja prze chwilę stała w miejscu i rozmyślałam. Kiedy już słońce zaczęło znikać sama pobiegłam, znalazłam sobie miękką kupkę trawy na której zasnęłam.
Nazajutrz wstałam wcześniej by coś zjeść. Gdy już dochodziłam do mojego ulubionego pastwiska natknęłam się na Hidalgo galopującego przed siebie.
<Hidalgo?>
wtorek, 30 lipca 2013
Od Hidalgo - CD historii Reneesme
-Zwiedzałaś już całe nasze terytorium ?
-Tak... Nie... W sumie... Nie całe.
-Oprowadzę cię - uśmiechnąłem się do niej. Ona również odwzajemniła tym samym.
-Dziękuję. Jesteś bardzo miły.
-Opowiedz mi o sobie. Jak się tutaj znalazłaś ? Gdzie jest Twoja rodzina ? Co tutaj robisz ?
-To dość długa historia... - Reneesmee z niechęcią na twarzy wypowiedziała te słowa.
-Ja mam czas. Chcę posłuchać.
Chodząc w kółko i podziwiając piękne widoki Reneesmee opowiedziała mi szczegółowo swoją historię.
-Teraz Twoja kolej. Nie uważasz ?
-Nie :)
-Ej, ja powiedziałam ci o mnie. Teraz ty mi powiedz o sobie.
-Nie dzisiaj. Już się ściemnia. Może jutro ? Co ty na to ?
<Reneesmee?>
-Tak... Nie... W sumie... Nie całe.
-Oprowadzę cię - uśmiechnąłem się do niej. Ona również odwzajemniła tym samym.
-Dziękuję. Jesteś bardzo miły.
-Opowiedz mi o sobie. Jak się tutaj znalazłaś ? Gdzie jest Twoja rodzina ? Co tutaj robisz ?
-To dość długa historia... - Reneesmee z niechęcią na twarzy wypowiedziała te słowa.
-Ja mam czas. Chcę posłuchać.
Chodząc w kółko i podziwiając piękne widoki Reneesmee opowiedziała mi szczegółowo swoją historię.
-Teraz Twoja kolej. Nie uważasz ?
-Nie :)
-Ej, ja powiedziałam ci o mnie. Teraz ty mi powiedz o sobie.
-Nie dzisiaj. Już się ściemnia. Może jutro ? Co ty na to ?
<Reneesmee?>
Od Freckle - CD historii Reneesmee
-Miło mi cię poznać. Hidalgo miał rację mówiąc że jesteś piękną klaczą. - Reneesmee zrobiła minę jakby zobaczyła ducha.
-Hidalgo? Mówił coś o mnie?
-Tak. Mówił ... zaraz, zaraz. A co cię to tak ciekawi ? -Reneesmee zaczerwieniła się.
-Yh. No ... po prostu lubię wiedzieć co się o mnie mówi.
-Ta, jasne. Nie mam zamiaru się wtrącać, ale moim zdaniem pasujecie do siebie. Mówił że jesteś piękna, ale nie piękniejsza od Luny. - Reneesmee zrobiła dziwną minę - I w sumie nie mówił nic szczególnego. Takie tam pierdoły mamrotał pod nosem. Idź z nim pogadaj.
Uśmiechnąłem się i odszedłem.
-Hidalgo? Mówił coś o mnie?
-Tak. Mówił ... zaraz, zaraz. A co cię to tak ciekawi ? -Reneesmee zaczerwieniła się.
-Yh. No ... po prostu lubię wiedzieć co się o mnie mówi.
-Ta, jasne. Nie mam zamiaru się wtrącać, ale moim zdaniem pasujecie do siebie. Mówił że jesteś piękna, ale nie piękniejsza od Luny. - Reneesmee zrobiła dziwną minę - I w sumie nie mówił nic szczególnego. Takie tam pierdoły mamrotał pod nosem. Idź z nim pogadaj.
Uśmiechnąłem się i odszedłem.
Od Reneesmee do Hidalgo
Szłam wzdłuż strumienia, patrząc na ryby które tam żyły. Nagle usłyszałam wołający mnie głos.
-Reneesmee zaczekaj!
Odwróciłam się i zobaczyłam biegnącego w moją stronę Hidalgo. Trochę się na niego zapatrzyłam. Zanim się obejrzałam był już przy mnie.
-Wszystko gra?
-T...tak...wszystko dobrze. Odparłam przestraszona
-To dobrze. Może chcesz pobiegać ze mną? Spytał się mnie
-Tak z miłą chęcią. Odparłam
<<Hidalgo?>
-Reneesmee zaczekaj!
Odwróciłam się i zobaczyłam biegnącego w moją stronę Hidalgo. Trochę się na niego zapatrzyłam. Zanim się obejrzałam był już przy mnie.
-Wszystko gra?
-T...tak...wszystko dobrze. Odparłam przestraszona
-To dobrze. Może chcesz pobiegać ze mną? Spytał się mnie
-Tak z miłą chęcią. Odparłam
<<Hidalgo?>
Nowy członek stada - Grom
Imie: Grom
Płeć: Ogier ♂
Wiek: 2,3Lata
Cechy: Zwinny, zadziorny , przyjacielski ,
Stanowisko: Zwiadowca
Partner: Szuka
Rodzina: Zagineli.
Historia: Urodziłem się w przytulnej trawie na łące widziałem moją mamę i nagle ktoś założył mi coś na głowę, ale udało mi się wyrwać.
Właściciel: konwiktori
piątek, 26 lipca 2013
Od Reneesmee - Zadanie nr. 1
Wczesnym popołudniem chciałam się pójść napić. Kiedy dochodziłam do
celu, zauważyłam że Luna gdzieś biegnie. Postanowiłam wiedzieć co się
stanie. Szybko pobiegłam za nią.
-Lana gdzie się tak spieszysz? Spytałam
-Szukam kogoś kto mógł by okrążyć teren i sprawdzić czy nie ma intruzów. Tylko że nie mogę znaleźć chłopaków a ja mam dużo spraw na głowie.
-Ja mogę to zrobić. Odparłam z chęcią
-No nie wiem. A jak na wilki się natkniesz?
-Dam se radę. Idź załatw te sprawy a ja pobiegnę.
-Dziękuje. Rzekła Luna biegnąc dalej
Ruszyłam w drogę, pobiegłam wzdłuż rzeki bo wiedziałam że biegnie ona poprzez nasze terytorium. Nagle zatrzymałam się bo usłyszałam hałas dobiegający z krzaku. Zaniepokoiłam się, gdyż mógł być to wilk lub coś innego.
Zaczęłam się zbliżać, gdy nagle zza krzaków wyskoczył szaro-biały wilk. Odskoczyłam i stałam zamurowana, a wilk powoli zbliżał się do mnie. W końcu się otrząsnęłam i zaczęłam uciekać. Wilk był strasznie szybki i nie mogłam go zgubić. Nagle poczułam że złapał mnie z tylną nogę. Instynktownie kopnęłam tylnymi nogami. Wilk upadł a ja się zatrzymałam. Gdy wstał ja zaszarżowałam i przegoniłam go do granicy naszego terytorium. Wilk nawet się nie obejrzał.
Ja zaczęłam wracać, gdy nagle usłyszałam jak wołała mnie Luna.
-Nic ci nie jest? Kulejesz.
-Nic mi nie jest. Spotkałam wilka ale go przegoniłam.
-Dziękuje ci bardzo, ale nie musiałaś ryzykować.
-Dla stada zrobię wszystko.
-Lana gdzie się tak spieszysz? Spytałam
-Szukam kogoś kto mógł by okrążyć teren i sprawdzić czy nie ma intruzów. Tylko że nie mogę znaleźć chłopaków a ja mam dużo spraw na głowie.
-Ja mogę to zrobić. Odparłam z chęcią
-No nie wiem. A jak na wilki się natkniesz?
-Dam se radę. Idź załatw te sprawy a ja pobiegnę.
-Dziękuje. Rzekła Luna biegnąc dalej
Ruszyłam w drogę, pobiegłam wzdłuż rzeki bo wiedziałam że biegnie ona poprzez nasze terytorium. Nagle zatrzymałam się bo usłyszałam hałas dobiegający z krzaku. Zaniepokoiłam się, gdyż mógł być to wilk lub coś innego.
Zaczęłam się zbliżać, gdy nagle zza krzaków wyskoczył szaro-biały wilk. Odskoczyłam i stałam zamurowana, a wilk powoli zbliżał się do mnie. W końcu się otrząsnęłam i zaczęłam uciekać. Wilk był strasznie szybki i nie mogłam go zgubić. Nagle poczułam że złapał mnie z tylną nogę. Instynktownie kopnęłam tylnymi nogami. Wilk upadł a ja się zatrzymałam. Gdy wstał ja zaszarżowałam i przegoniłam go do granicy naszego terytorium. Wilk nawet się nie obejrzał.
Ja zaczęłam wracać, gdy nagle usłyszałam jak wołała mnie Luna.
-Nic ci nie jest? Kulejesz.
-Nic mi nie jest. Spotkałam wilka ale go przegoniłam.
-Dziękuje ci bardzo, ale nie musiałaś ryzykować.
-Dla stada zrobię wszystko.
Zadanie zaliczone
Nagroda : 10 KM
Od Reneesmee do Freckle
Kiedy bardziej oswoiłam się z nowym
stadem postanowiłam bardziej zapoznać się z końmi które należą do niego.
Luna mówiła mi o pewnym młodym ogierze, Freckle. Poszłam na łąkę, lecz
nie było go tam. W końcu poszłam nad rzekę. Tam zauważyłam białego
ogierka z czarnymi cętkami.
Podeszłam do niego.
-Cześć. To ty jesteś Freckle? Spytałam się.
-Tak. A ty jesteś Reneesmee, ta nowa klacz?.
-Tak, to ja.
<Freckle? Dokończysz?>
Podeszłam do niego.
-Cześć. To ty jesteś Freckle? Spytałam się.
-Tak. A ty jesteś Reneesmee, ta nowa klacz?.
-Tak, to ja.
<Freckle? Dokończysz?>
środa, 10 lipca 2013
Nieobecność
Od dnia 11.07.2013r do dnia 25.07.2013r będę nieobecna !
Mimo to, proszę aby opowiadania były do mnie wysyłane. Wstawię je na bloga po moim powrocie.
Proszę również, aby wszystkie nieobecności były do mnie zgłaszane.
Pozdrawiam i życzę miłych wakacji.
Monieq:* - Luna, Hidalgo.
Od Reneesmee
Urodziłam i wychowałam się w dzikim
stadzie koni. Moi rodzice dobrze prowadzili stado przez dobre 15 lat.
Kiedy w końcu przyszłam na świat wraz z moją siostrą Esmee, rodzice byli
szczęśliwi że ktoś zajmie ich miejsce. Nazwali mnie Rene od Wschodu a
siostrę Esmee od Zachodu.
Byliśmy szczęśliwą rodziną do czasu kiedy Esme nie powróciła ze spaceru. Rodzice nie mogli pozwolić aby też coś mi się stało. Wkrótce dostałam nowe imię Reneeesmee. Dzięki temu mogłam przejąć sama tron od rodziców. Dzień przed wydarzeniem moje stado zostało zaatakowane przez wilki, które zabiły całe moje stado. Ja jedyna przeżyłam. Uciekałam i uciekałam ciągle ścigana.
Nagle natknęłam się na czarną klacz miała na imię Luna, zaoferowała mi żebym dołączyła do jej stada, miałam być tam bezpieczna i tak jest.
Tak właśnie znalazłam się tu.
Byliśmy szczęśliwą rodziną do czasu kiedy Esme nie powróciła ze spaceru. Rodzice nie mogli pozwolić aby też coś mi się stało. Wkrótce dostałam nowe imię Reneeesmee. Dzięki temu mogłam przejąć sama tron od rodziców. Dzień przed wydarzeniem moje stado zostało zaatakowane przez wilki, które zabiły całe moje stado. Ja jedyna przeżyłam. Uciekałam i uciekałam ciągle ścigana.
Nagle natknęłam się na czarną klacz miała na imię Luna, zaoferowała mi żebym dołączyła do jej stada, miałam być tam bezpieczna i tak jest.
Tak właśnie znalazłam się tu.
wtorek, 9 lipca 2013
Od Hidalgo
Spacerowałem sobie wzdłuż strumyka słuchając pięknego śpiewu ptaków. Nagle zobaczyłem w oddali piękną, gniadą klacz.
- Luna ! - krzyknąłem do tarzającej się w trawie nieopodal Luny - Co to za klacz ?
- Ona ? To Reneesmee. Jest tu nowa.
- Reneesmee. Ładne imię.
- Ale właścicielka tego imienia jeszcze bardziej ! - Luna zaśmiała się, szarpnęła mnie za grzywę i zaczęła skakać obok mnie.
- Co ? Ja ? Niee... Wcale że nie...
- Zaprzeczasz że ona jest piękna ?
- Nie. Tego akurat nie...
- Ha ha ha ! Oj Hidalgo, Hidalgo. Zakochałeś się ! - po tych słowach Luna śmiejąc się pogalopowała przed siebie. Ja zostałem obok strumyka. Przyglądałem się z oddali Reneesmee...
- Luna ! - krzyknąłem do tarzającej się w trawie nieopodal Luny - Co to za klacz ?
- Ona ? To Reneesmee. Jest tu nowa.
- Reneesmee. Ładne imię.
- Ale właścicielka tego imienia jeszcze bardziej ! - Luna zaśmiała się, szarpnęła mnie za grzywę i zaczęła skakać obok mnie.
- Co ? Ja ? Niee... Wcale że nie...
- Zaprzeczasz że ona jest piękna ?
- Nie. Tego akurat nie...
- Ha ha ha ! Oj Hidalgo, Hidalgo. Zakochałeś się ! - po tych słowach Luna śmiejąc się pogalopowała przed siebie. Ja zostałem obok strumyka. Przyglądałem się z oddali Reneesmee...
Nowy członek stada - Reneesmee
Imię: Reneesmee
Płeć: Klacz ♀
Wiek: 3 lat
Cechy: pomocna, przyjacielska, mądra, wierna, lojalna, opiekuńcza, odpowiedzialna, szybka i zwinna, odważna
Stanowisko: - Chwilowo brak -
Partner: Zakochana w Hidalgo (nie okazuje tego)
Rodzina: siostra zaginęła, rodzice nie żyją
Historia: Wychowywała się w stadzie dzikich konie gdzie jej rodzice byli Przywódcami, miała również siostrę bliźniaczkę lecz pewnego dnia zaginęła. Dzień przed koronacją jej stado zostało zaatakowane i zabite przez wilki, a sama była ścigana przez lata. W końcu znalazła te stado, do którego została przyjęta.
Właściciel: KoniaraHadara
Płeć: Klacz ♀
Wiek: 3 lat
Cechy: pomocna, przyjacielska, mądra, wierna, lojalna, opiekuńcza, odpowiedzialna, szybka i zwinna, odważna
Stanowisko: - Chwilowo brak -
Partner: Zakochana w Hidalgo (nie okazuje tego)
Rodzina: siostra zaginęła, rodzice nie żyją
Historia: Wychowywała się w stadzie dzikich konie gdzie jej rodzice byli Przywódcami, miała również siostrę bliźniaczkę lecz pewnego dnia zaginęła. Dzień przed koronacją jej stado zostało zaatakowane i zabite przez wilki, a sama była ścigana przez lata. W końcu znalazła te stado, do którego została przyjęta.
Właściciel: KoniaraHadara
Od Luny
- Witaj Luno. Piękny mamy dzisiaj dzień. Co u ciebie słychać ?
- O, hej Hidalgo. Wybacz byłam zamyślona. Tak, racja, piękny mamy dzisiaj dzień. U mnie w porządku. A co ty porabiasz ?
- Tak się zastanawiałem... nie widziałaś gdzieś Straciatelli ?
- Straciatelli ? - Luna zaśmiała się i przecząco pokiwała głową.
- Szkoda. Chciałem z nim porozmawiać. Trudno. Poszukam go. Do zobaczenia później !
- Zaczekaj ! Przekazać mu coś jeśli znajdę go pierwsza ?
- Nie trzeba. Chciałem tylko pójść z nim pobiegać. Dzięki za chęci.
- Do zobaczenia.
Po tych słowach Hidalgo błyskawicznie pogalopował jak szalony przed siebie. Po około 10 minutach Hidalgo i Freckle przybiegli do Luny.
- Witaj Luno. - rzekł radośnie Freckle.
- Witajcie. A zatem udało ci się znaleźć Straciatellę ? - z uśmiechem na twarzy powiedziała Luna spoglądając na Hidalgo. On odwzajemnił jej uśmiech, ale nie wytrzymał i wybuchł śmiechem. Luna tak samo.
- Ej ! O co chodzi ? Jaka straciatella ? O czym wy mówicie ? - zdziwiony Freckle spoglądał na nich. Był bardzo zdziwiony i lekko przerażony, ponieważ bał się pomysłów Luny i Hidalga.
Pod wieczór wszyscy się rozdzielili i sprawdzili czy na ich terytorium wszystko jest w porządku. Po skończeniu obchodu wszyscy do siebie wrócili. Zaczęli rozmawiać o wszystkim i o niczym. Postanowili że następnego dnia zapuszczą się dalej i poszukają czy w okolicy nie ma innego stada.
- O, hej Hidalgo. Wybacz byłam zamyślona. Tak, racja, piękny mamy dzisiaj dzień. U mnie w porządku. A co ty porabiasz ?
- Tak się zastanawiałem... nie widziałaś gdzieś Straciatelli ?
- Straciatelli ? - Luna zaśmiała się i przecząco pokiwała głową.
- Szkoda. Chciałem z nim porozmawiać. Trudno. Poszukam go. Do zobaczenia później !
- Zaczekaj ! Przekazać mu coś jeśli znajdę go pierwsza ?
- Nie trzeba. Chciałem tylko pójść z nim pobiegać. Dzięki za chęci.
- Do zobaczenia.
Po tych słowach Hidalgo błyskawicznie pogalopował jak szalony przed siebie. Po około 10 minutach Hidalgo i Freckle przybiegli do Luny.
- Witaj Luno. - rzekł radośnie Freckle.
- Witajcie. A zatem udało ci się znaleźć Straciatellę ? - z uśmiechem na twarzy powiedziała Luna spoglądając na Hidalgo. On odwzajemnił jej uśmiech, ale nie wytrzymał i wybuchł śmiechem. Luna tak samo.
- Ej ! O co chodzi ? Jaka straciatella ? O czym wy mówicie ? - zdziwiony Freckle spoglądał na nich. Był bardzo zdziwiony i lekko przerażony, ponieważ bał się pomysłów Luny i Hidalga.
Pod wieczór wszyscy się rozdzielili i sprawdzili czy na ich terytorium wszystko jest w porządku. Po skończeniu obchodu wszyscy do siebie wrócili. Zaczęli rozmawiać o wszystkim i o niczym. Postanowili że następnego dnia zapuszczą się dalej i poszukają czy w okolicy nie ma innego stada.
Nowy członek stada - Freckle
Imię: Freckle
Płeć: Ogier
Wiek: 1 rok 8 miesięcy
Cechy: zabawny, przyjazny, szalony, "duże dziecko", kiedy trzeba jest poważny
Stanowisko: Zwiadowca
Partner: Szuka
Rodzina: Ojciec Nik, matka Sasza.
Historia: Żył w stadzie Galopujących Kopyt. Pewnego dnia ludzie znaleźli miejsce ich pobytu. Rzucili się w pogoń za nimi. W grupie było łatwo ich złapać. Alfa rozkazał rozbiec się stadu. Rozproszone stado rozdzieliło się. Każdy koń pobiegł w inną stronę. Freckle później próbował odnaleźć swoje stado, ale na próżno. Jeśli jakiś koń nie został złapany przez ludzi
Właściciel: Mośka
Płeć: Ogier
Wiek: 1 rok 8 miesięcy
Cechy: zabawny, przyjazny, szalony, "duże dziecko", kiedy trzeba jest poważny
Stanowisko: Zwiadowca
Partner: Szuka
Rodzina: Ojciec Nik, matka Sasza.
Historia: Żył w stadzie Galopujących Kopyt. Pewnego dnia ludzie znaleźli miejsce ich pobytu. Rzucili się w pogoń za nimi. W grupie było łatwo ich złapać. Alfa rozkazał rozbiec się stadu. Rozproszone stado rozdzieliło się. Każdy koń pobiegł w inną stronę. Freckle później próbował odnaleźć swoje stado, ale na próżno. Jeśli jakiś koń nie został złapany przez ludzi
Właściciel: Mośka
Od Hidalgo
Spacerowałem sobie dość długo. Zobaczyłem soczystą trawę i strumyk. Pomyślałem że to dobre miejsce na odpoczynek. Chciało mi się pić więc podszedłem do strumyka. Pijąc wodę podniosłem wzrok. Ujrzałem przed sobą piękną, karą klacz.
- Witaj - powiedziała - Mam na imię Luna. Co robisz tutaj sam? Gdzie Twoje stado? Co cię tu sprowadza?
- Yh. - zawstydziłem się. Zatkało mnie. Nie byłem zbyt rozmowy w stosunku do klaczy. - Cześć. Mam na imię Hidalgo. Ja... Szukałem jakiegoś stada do którego mógłbym dołączyć i ...
- Trafiłeś w dobre miejsce. - przerwała mi - Mam zaszczyt powitać cię w Stadzie Wolnych i Dzikich !
- Oh. Bardzo mi miło. Gdzie jest reszta stada?
- Reszta stada, tak? - zaśmiała się - W chwili obecnej stado liczy dwie osoby. Ja i ty. Chodź za mną. - pobiegłem za nią. Po drodze pokazała mi nasze terytorium. Opowiedziała o wszystkim. Ja również opowiedziałem jej moją historię. Cieszę się że właśnie tutaj chciałem odpocząć. Cieszę się że poznałem Lunę.
- Witaj - powiedziała - Mam na imię Luna. Co robisz tutaj sam? Gdzie Twoje stado? Co cię tu sprowadza?
- Yh. - zawstydziłem się. Zatkało mnie. Nie byłem zbyt rozmowy w stosunku do klaczy. - Cześć. Mam na imię Hidalgo. Ja... Szukałem jakiegoś stada do którego mógłbym dołączyć i ...
- Trafiłeś w dobre miejsce. - przerwała mi - Mam zaszczyt powitać cię w Stadzie Wolnych i Dzikich !
- Oh. Bardzo mi miło. Gdzie jest reszta stada?
- Reszta stada, tak? - zaśmiała się - W chwili obecnej stado liczy dwie osoby. Ja i ty. Chodź za mną. - pobiegłem za nią. Po drodze pokazała mi nasze terytorium. Opowiedziała o wszystkim. Ja również opowiedziałem jej moją historię. Cieszę się że właśnie tutaj chciałem odpocząć. Cieszę się że poznałem Lunę.
Nowy członek stada - Hidalgo
Imię: Hidalgo
Płeć: Ogier
Wiek: 3 lata
Cechy: spokojny, bardzo odważny, mądry, szybki, wytrzymały, lubi poznawać nowe osoby,odpowiedzialny
Stanowisko: Samiec Beta
Partner: Szuka podobnej do siebie, na stanowisko Bety.
Rodzina: Nie pamięta.
Historia: Jest dzikim mustangiem. Wychowywał się sam. Jego rodzice zostali złapani przez ludzi.
Właściciel: Monieq:*
poniedziałek, 8 lipca 2013
Od Luny - Początek
Było dość ciepło, ale duszno. Na niebie pojawiły się gęste chmury. Spokojny wiatr ucichł.
'Ah. Cisza przed burzą..' - pomyślała Luna spacerująca po okolicy. - 'Z cukru nie jestem. Nie rozpuszczę się'. Nie zwracając uwagi na brzydką pogodę ruszyła przed siebie. Niestety. Jej radość nie trwała zbyt długo. Nagle zerwał się porywisty wicher. Na niebie błyskały błyskawice i było słychać grzmoty. Z nieba zaczął padać ogromny deszcz. Luna się trochę przestraszyła, więc zaczęła galopować przed siebie, aby znaleźć bezpieczne schronienie. Po chwili galopu schowała się w małej jamie. Postanowiła przespać tę burzę. Nazajutrz obudziwszy się zauważyła że nie wie gdzie jest. Całe to miejsce wydawało się takie obce. Mimo to na jej pysku widoczny był uśmiech. Jak tu pięknie - westchnęła. Miejsce, w którym była było naprawdę przepiękne. Pobiegała chwilę w około. Gdy zapoznała się z terenem postanowiła zostać tu na dłużej...
Wolna i dzika - mówiła do siebie - Taaak... wolna i dzika. W tym miejscu powstanie Stado Wolnych i Dzikich ! Wiedz że nigdy nie byłam taka jak ty, mamo ! Jestem wolna i dzika !
Po tych słowach ruszyła galopem przed siebie.
'Ah. Cisza przed burzą..' - pomyślała Luna spacerująca po okolicy. - 'Z cukru nie jestem. Nie rozpuszczę się'. Nie zwracając uwagi na brzydką pogodę ruszyła przed siebie. Niestety. Jej radość nie trwała zbyt długo. Nagle zerwał się porywisty wicher. Na niebie błyskały błyskawice i było słychać grzmoty. Z nieba zaczął padać ogromny deszcz. Luna się trochę przestraszyła, więc zaczęła galopować przed siebie, aby znaleźć bezpieczne schronienie. Po chwili galopu schowała się w małej jamie. Postanowiła przespać tę burzę. Nazajutrz obudziwszy się zauważyła że nie wie gdzie jest. Całe to miejsce wydawało się takie obce. Mimo to na jej pysku widoczny był uśmiech. Jak tu pięknie - westchnęła. Miejsce, w którym była było naprawdę przepiękne. Pobiegała chwilę w około. Gdy zapoznała się z terenem postanowiła zostać tu na dłużej...
Wolna i dzika - mówiła do siebie - Taaak... wolna i dzika. W tym miejscu powstanie Stado Wolnych i Dzikich ! Wiedz że nigdy nie byłam taka jak ty, mamo ! Jestem wolna i dzika !
Po tych słowach ruszyła galopem przed siebie.
Subskrybuj:
Posty (Atom)